Z Polski Na Gorąco – Para polskich gejów wstrząsnęła krajem
Share
Fot AI Canva
Małżeństwo dwóch Polaków, którzy wzięli ślub w Niemczech, chciało swój związek zalegalizować w ojczyźnie. Gdy urząd stanu cywilnego im odmówił, skierowali sprawę do międzynarodowego trybunału i wygrali. Wywołało to prawdziwe trzęsienie ziemi w opinii publicznej.
Polska jest chrześcijańska, a małżeństwo możliwe jest tylko między kobietą i mężczyzną. Tak mówi Konstytucja. Chciało to zmienić dwóch mężczyzn. Jakub ma polskie obywatelstwo, jego partner Mateusz dwa obywatelstwa, polskie i niemieckie. Ta para gejów ożeniła się w Niemczech. Wystąpili o o uznanie i transkrypcję do polskiego rejestru stanu cywilnego ich aktu małżeństwa. Transkrypcja polega na wiernym, dosłownym przepisaniu zagranicznego dokumentu do polskiego rejestru USC. Potem urzędnik wydaje odpis tego aktu. Pozwala to małżeństwu korzystać z wszystkich należnych w kraju praw, m.in.: wspólnego rozliczania podatków, spadkobrania po małżonku, a nawet adopcji.
(Swoją drogą w Niemczech homoseksualizm był karany do 1994 roku, w Wielkiej Brytanii do 1967 r., we Francji do 1982 r.W Polsce do 1932 roku! Byliśmy więc liderami tolerancji. Teraz jeżeli chodzi o legalizację związków tego rodzaju – w ogonie Europy)
W tym przypadku urząd odmówił transkrypcji. Jego stanowisko potwierdził wojewoda mazowiecki, a potem para odwołała się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który utrzymał decyzję urzędu. Skarga trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ten, przed ostatecznym rozstrzygnięciem, wystąpił do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z wnioskiem o rozstrzygnięcie sprzeczności między europejskim i polskim prawem. Wątpliwości dotyczyły tego, że obowiązujące w UE traktaty dają wszystkim obywatelom unii prawo do swobodnego przemieszczania się i przebywania na terytorium państw członkowskich oraz poszanowania życia prywatnego i rodzinnego. Zakazana jest wszelka dyskryminacja, w szczególności ze względu na orientację seksualną. Tymczasem odmowa transkrypcji niemieckiego aktu małżeństwa te prawa drastycznie ograniczała. Dla polskich instytucji i urzędów Jakub i Mateusz są obcymi sobie osobami i nie mają jako para żadnych praw. Wynika to z Konstytucji, która określa, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. Z kolei Kodeks rodzinny i opiekuńczy przewiduje, że małżeństwo zostaje zawarte, gdy kobieta i mężczyzna złożą przed urzędnikiem USC odpowiednie oświadczenie. Natomiast ustawa o aktach stanu cywilnego mówi, że transkrypcja polega na wiernym przeniesieniu zagranicznego aktu bez jakiejkolwiek ingerencji w jego treść. Jednocześnie zastrzega, że kierownik urzędu stanu cywilnego odmawia dokonania transkrypcji, jeżeli byłaby sprzeczna z podstawowymi zasadami porządku prawnego Rzeczypospolitej Polski. Dodatkowo ustawa: prawo prywatne międzynarodowe jednoznacznie określa, że prawa obcego nie stosuje się, jeżeli jego stosowanie miałoby skutki sprzeczne z podstawowymi zasadami porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej. Sprawa wydaje się więc oczywista. Dosłowna rejestracja niemieckiego aktu małżeństwa tworzyłaby niezgodny z prawem, niebezpieczny precedens de facto uznający za dopuszczalne małżeństwo osób tej samej płci.
Trybunał był innego zdania i stwierdził naruszenie Europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Wprawdzie akceptacja małżeństw jednopłciowych jest w wyłącznym zakresie praw każdego kraju, ale nie może łamać konwencji, co w tym przypadku nastąpiło. Mężczyźni będący legalnym małżeństwem w Unii Europejskiej nie mogą mieć ograniczonych praw w Polsce. Co to oznacza w praktyce?
Wyrok Trybunału sprzed kilku dni (zapadł 25 listopada) nie nakazuje polskiemu USC wydania polskiego aktu małżeństwa. Nie zmusza też do zmiany konkretnych ustaw albo Konstytucji. Takich uprawnień nie ma. Nakazuje jednak dostosowanie polskiego prawa w ten sposób, by homoseksualne małżeństwo nie było w Polsce dyskryminowane. Środowiska lesbijsko – gejowskie, ale także lewicowe, ekscytują się możliwością legalizacji związków poprzez zawieranie ślubów za granicą. Z drugiej strony, osoby o konserwatywnych i narodowych poglądach grzmią, że wyrok Trybunału jest zamachem na polską konstytucję i narzuceniem nam ideologii LGTB, czyli gender.
Adam Andruszkiewicz, wiceszef Kancelarii Prezydenta RP Karola Nawrockiego, w Telewizji Trwam przedstawił skrajną opinię. „My jako kancelaria prezydenta uważamy, że obowiązuje nas polska konstytucja i jej będziemy przestrzegać i nie poddamy się terrorowi jakichś tęczowych wyroków, które mają za zadanie wprowadzić inżynierię społeczną i niszczyć polską rodzinę.” – powiedział.
Zupełnie inaczej komentowała wyrok Katarzyna Kotula, minister do spraw Równości, która napisała na portalu X.:
„Wdrożenie wyroku TSUE w sprawie małżeństw jednopłciowych nie jest w sprzeczności z art. 18 Konstytucji – „Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny (…) znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”. Tu nic się nie zmienia. Co więcej, wyrok nie wprowadza w Polsce możliwości zawierania małżeństw jednopłciowych ani nie obliguje nas do takiej zmiany w ramach prawa krajowego. Jedynie uznaje małżeństwa zawarte za granicą. Nie rozumiem, po co i o co ta cała histeria?”
Ale w innym miejscu napisała euforycznie: „To sukces społeczności LGBT w Polsce, która od lat walczy o równe prawa.”
Premier Donald Tusk, komentując wyrok powiedział dużo i mało. Podkreślił, że Polska będzie respektowała wyrok TSUE, lecz w sposób zgodny z krajowymi normami.
– Pracujemy nad własnymi przepisami prawa, które będą to regulowały w sposób taki, jaki większość Polaków, poprzez większość parlamentarną, uzna za stosowny – mówił na spotkaniu z dziennikarzami.
Praca rządu nad nowymi przepisami toczy się ślamazarnie, bo koalicjanci nie mogą się od dwóch lat dogadać. Nie wiadomo więc czy i kiedy ustawa zostanie uchwalona.
Ale Beata Moskal-Słaniewska z Nowej Lewicy, prezydent Świdnicy, na Dolnym Śląsku przekonuje, że najdalej już za kilka tygodni, u niej w USC, będzie można legalnie dokonać transkrypcji zagranicznego ślubu. Wprawdzie obecnie centralny system komputerowy nie przyjmie takiego dokumentu, ale porozmawia z wicepremierem, ministrem cyfryzacji, by zmienił program, liczy też, że minister spraw wewnętrznych i administracji wyda w tej sprawie odpowiednie rozporządzenie… I problem zostanie rozwiązany.
Trybunał jednoznacznie stwierdza, że wyrok sprowadza się do obowiązku zagwarantowania uznania homoseksualnych małżeństw, zawartych w przyjmującym państwie członkowskim i zgodnie z prawem tego państwa, do celów wykonywania praw cywilnych i obywatelskich. Jednak zakres i forma uznania są zależne od decyzji Polski. Wyrok Trybunału nie zmienia żadnych polskich ustaw – bo nie może. Nie ma też narzuconego terminu na jego wykonanie. Nie wiąże się także z żadnymi karami.
Warto przypomnieć, że już w grudniu 2023 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka, również w sprawie przeciwko Polsce, nakazał stworzenie ram prawnych dla ochrony związków tej samej płci. Wyrok ten do tej pory nie został wykonany.
W 2022 roku było 2.2 mln osób różnej płci w związkach nieformalnych, a 162 tys. osób w związkach tej samej płci. Z sondaży wynika, że co drugi Polak popiera, lub jest przeciw ( zależy kto bada) legalizacji związków osób tej samej płci. Nic jednak nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie sytuacja prawna osób żyjących w związkach nieformalnych, niezależnie od orientacji seksualnej, uległa zmianie.
Dlaczego państwo wtrąca się w prywatne życie dwojga osób?
Państwo ma chronić dobro mniejszości przed narzucającą swoje prawa większością. Jednakże nie może pozwalać, by jakiekolwiek mniejszości miały więcej praw niż reszta społeczeństwa. A wszystkie prawa mają jeden cel: ochronę jednostki, każdego człowieka. Jego wolność powinna być ograniczona tylko prawem do wolności innych ludzi. A ponad nad prawem państwa jest karta praw podstawowych mająca strzec, by te zasady były przestrzegane. W tym kontekście prawa osób nieheteroseksualnych powinny być takie jak reszty społeczeństwa. Wyrok Trybunału przestrzega tej zasady. Jednakże tak jak do tej pory, rodzina ma zostać tym czym jest, a unormowanie praw cywilnych osób LGTB w niczym jej nie ogranicza.
Jest jednak druga strona medalu. Nikt nie żyje wolny od wpływów innych ludzi. Na nasze postawy wpływa środowisko. Według katolików, a także osób nie akceptujących innych orientacji, jakakolwiek forma legalizacji odmiennych związków seksualnych, jest źródłem deprawacji, szkodzi wartościom najważniejszym dla bytu narodowego. I żadne wyroki tego przekonania nie mogą zmienić.
Krzysztof Zając, Polska, Łódź


