Z Polski Na Gorąco – Patrioci zbierają butelki – Wprowadzenie w Polsce 1 października systemu kaucyjnego na niektóre opakowania wywołało gigantyczną awanturę: CZYTAJ DALEJ
Share

collage: Krzysztof Zając, fot. Kaufland, fot. Łukasz Wantuch/X
Doszło nawet do odwołania się do popularnej w kraju fobii antyniemieckiej.
Najwyższe emocje wywołał Kaufland, duża, niemiecka sieć marketów, który do swoich sklepów rzucił wodę mineralną Ustronianka w plastikowych butelkach o pojemności trzech litrów i jednego mililitra. Ta odrobiną wody, jedna piąta małej łyżeczki do herbaty, umożliwiła ominięcie systemu kaucyjnego. Obowiązuje on bowiem tylko dla butelek PET (czyli z tworzywa sztucznego) do pojemności 3 litrów. Minimalne przekroczenie tej górnej granicy pozwoliło na reklamowanie butelki w gazetce promocyjnej sieci jako produktu, który nie jest objęty ustawowym obowiązkiem. Do tego sklep wielkimi literami napisał „NOWOŚĆ” i odwołał się do narodowej pasji szukania sposobów na oszukanie państwa. Nie chodzi tu w żadnym wypadku o te dodatkowe 50 groszy kaucji, dodatkowej opłaty. Te grosze bowiem zostaną zwrócone, gdy oddamy butelkę w sklepie, przy kasie, lub wrzucimy do butelkomatu. Jednak zmuszanie ludzi do gromadzenia w domu butelek, noszenie ich do sklepu, to dodatkowy kłopot. W internecie natychmiast pojawiły się obrazki pokazujące jak z workami na plecach, pełnymi opakowań, idziemy na zakupy.
Promocyjny pomysł Kauflandu, opisany we wszystkich mediach jako największą sensacją tygodnia, podzielił po raz kolejny społeczeństwo. Zwolennicy maksymalnej wolności zachwycali się pomysłem firmy i producenta wody. Miłośnicy dyscypliny, porządku i środowiska obrzucali w internecie sklep i Ustroniankę ordynarnymi wyzwiskami. Tych drugich reprezentował m.in. były krakowski radny. Przygotował on samoprzylepne naklejki pisząc na nich jaki to wstyd omijać przepisy. Przykleił je w markecie na kontrowersyjnych Ustroniankach, nakręcił z akcji film i opublikował na portalu X (dawniej Twitter). Obejrzało go już prawie 800 tysięcy osób!
Głos zabrał również wysoki urzędnik państwowy, Jan Szyszko, sekretarz stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej. Napisał, również na portalu X: Nazwijmy rzecz po imieniu: omijanie systemu to żadne eureka, tylko czyste antypolskie cwaniactwo. Wstyd też dla niemieckiego @kauflandpolska, które w Polsce promuje takie patologie. Ciekawe, czy tak samo robią u siebie w kraju.
Urzędnik wystrzelił z armaty do wróbla i … trafił. Nieważne, że Ustronianka i Kaufland prawa nie złamały, że o cwaniactwo i patologię można w ten sposób oskarżyć także producentów wszystkich napojów w opakowaniach większych niż 3 litry. Zbieranie pustych butelek w domu, szczególnie w małych mieszkaniach, także trudno powiązać z patriotycznym obowiązkiem. Poza tym internauci szybko wrzucili do sieci zdjęcia niemieckich napojów sprzedawanych również w butelkach 3,001 litra.
Ustronianka zareagowała próbując uspokoić emocje. W oficjalnym komunikacie podała, że butelki nie są żadną nowością, bo funkcjonują od 20 lat (Kaufland zatem skłamał w gazetce reklamowej, że to nowość). Natomiast sieć, która chciała je sprzedawać tak wystraszyła się zarzutów, że wodę w spornym opakowaniu wycofała, że sprzedaży. Uderzyła się w piersi, pisząc w oficjalnym komunikacie, że pojawienie się tej oferty było błędem, a nie działaniem w złej wierze. Tak skończyła się awantura tocząca się na marginesie systemu kaucyjnego. Wystarczyło, by polityk tupnął nogą, a niezależny, międzynarodowy koncern się wystraszył.
Odzysk odpadów jest Polsce potrzebny. Obecnie zaledwie ok. 40 procent butelek i puszek jest poddanych recyklingowi. Wiele trafia na trawniki, chodniki, skwery, zaśmiecając miasta. Dzięki kaucjom, w ciągu dwóch lat, odzysk ma wynieść 90 procent. System jest jednak zabójczy dla małych, często rodzinnych, sklepików. Duże, zazwyczaj należące do wielkich, międzynarodowych, sieci, butelki muszą przyjmować obowiązkowo. Dla małych sklepów – dobrowolny. Jeżeli będą butelki przyjmować, stos odpadów zapełni ich zaplecza. Kto zechce postawić butelkomat, wyda ok. 40 – 80 tys. zł. To często roczny dochód. Jeżeli jednak butelek nie będą przyjmować, klienci odejdą do hipermarketów, bo tak będzie im wygodniej.
Krytycy wprowadzonej ustawy podnoszą jeszcze jeden problem. Kaucje nie obejmują najmniejszych, 90 mililitrowych (tzw. setka) buteleczek wódek. Codziennie kupujemy ich w Polsce co najmniej milion! Trafiają do śmieci albo są rzucane na ziemię, gdzie popadnie. Najwięcej leży w okolicach nocnych sklepów. Anita Sowińska, podsekretarz stanu Ministerstwa Klimatu i Środowiska, w radiowej audycji TOK FM tłumaczyła, że zrezygnowano z kaucjonowania tych butelek ustępując właścicielom małych sklepów przerażonych myślą, że popularne tzw. małpki będą zalegać w ich sklepach. W ten sposób ten najbardziej denerwujący śmieć nadal będzie zalegał… ale przestrzeni publicznej.
Wszyscy czujący się patriotami powinni skrzętnie odkładać do worka w domu butelki i metalowe puszki by oddać je do sklepu – ale tylko kaucjowane. Jeżeli zlekceważymy ten obowiązek i poziom odzysku będzie za niski, Unia Europejska nas ukarze. A na razie pewne, że pierwszymi wśród patriotów będą uliczni zbieracze, bo dla nich to czysty zysk. Za dwanaście plastikowych butelek lub puszek kupią pół litra denaturatu, za 20 sztuk – małpkę, którą po opróżnieniu wyrzucą na trawnik lub do bramy.
Krzysztof Zając