Płk. Stanisław Wojdyła – Banica „POMNIK SIEDMIU POLSKICH LOTNIKÓW”
Share

Fot. Delegacja Seniorów Lotnictwa Wojskowego
KRAKOWSKI ODDZIAŁ STOWARZYSZENIA SENIORÓW LOTNICTWA WOJSKOWEGO RP

Wstęp historyczny
Pierwszego września 1939 rok, potężny atak z zachodu i z południa hitlerowskich Niemiec na Polskę. 17 września, uderzenie ze wschodu sowieckich wojsk po wcześniejszym porozumieniu z hitlerowskimi Niemcami (pakt Ribbentrop Mołotow 23 sierpnia 1939r). Polscy lotnicy postanowili walczyć z okupantem niemieckich na wszystkich frontach za granicą. Już nie było możliwości, aby pozostać w kraju i bronić Ojczyzny. Wielkie umiejętności pilotażu i zawziętości lotników pozwoliła im już na ziemi francuskiej na zestrzelenie 51 maszyn wroga, przy stracie 11 własnych. Polacy kolejny raz pokazali ogromny profesjonalizm i odwagę, która ponownie dała się poznać, ale tym razem już pod angielskim niebem. Pierwszy lot do Ojczyzny ze zrzutem trzech kurierów odbył się nocą 15/16 lutego 1941 r. Ten lot jednak rozpoczął loty do kraju, dzięki którym została utrzymana łączność z okupowaną Polską. Samolotami, które spełniały warunki dolotu do Polski i powrót do bazy były amerykańskie samoloty B-24 „Liberator”.

Consolidated B-24 Liberator wyzwoliciel) – amerykański ciężki samolot bombowy i patrolowy dalekiego zasięgu, Rozpiętość – 33,5, długość 20,6. Masa własna 16,5 tony, z ładunkiem 29,5 tony. Prędkość max. 470 km/h zasięg lotu 4000 km. Uzbrojenie 10 km 12,7mm. oraz bomby
Bazę umiejscowiono niedaleko Brindisi na lotnisku Campo Casale. To właśnie z tego lotniska wykonywano najbardziej niebezpieczne loty do Polski w okresie wybuchu Powstania Warszawskiego, z pomocą dla Armii Krajowej i partyzantów. W dniu z 4 na 5 sierpnia wykonano pierwsze loty dla walczącej Warszawy. Jednak ze względu na zbyt duże straty, sir Slessor wstrzymał zgodę na wykonywanie lotów dla walczącej Warszawy. Zakaz motywował tym, że cel ten może być łatwiej osiągnięty przez „Czerwoną Armię” Stalina.
Lotnictwo alianckie, aby precyzyjnie wykonać postawione zadanie, czyli wykonać dokładnie zrzutu zasobniki i paczki w cel, dokonywali to z wysokości około 200 metrów. A jak dokonywali to lotnicy rosyjscy? Pod pretekstem bombardowania celów niemieckich w Warszawie w locie dywanowym w nocy z 12 na 13 maja 1943 roku, a więc miesiąc po odkryciu grobów katyńskich, lotnicy zrzucili na polską stolicę około 100 ton bomb. Co ciekawe nalot przeprowadziły amerykańskie bombowce B-25 Mitchell, podarowane Stalinowi przez naszych „anglosaskich przyjaciół”. Loty były wykonywane z wysokości 2500 metrów i przy prędkości 200 km/godz. nie było mowy o celnym rażeniu celów niemieckich. Nalotów wykonano około kilkanaście.
Zginęło około 1000 warszawiaków, kilka tysięcy zostało rannych a w gruzach już w tedy legło 3% Warszawy. Naloty na Warszawę były kolejną zbrodnią sowiecką na narodzie polskim.
Jakże wielkie ryzyko ponosili lotnicy alianccy wykonując loty z pomocą dla naszej Ojczyzny. Wojna prowadzona przez państwa okupowane przez hitlerowskie Niemcy, była nie tylko na szerokim froncie lądowym, morskim czy w powietrzu przez regularne armie. Toczyły je liczne oddziały partyzanckie, aby odciągnąć od linii frontu jak największe siły wroga. Te oddziały były bardzo liczne w zasoby ludzkie, jednak bardzo słabo wyposażony w broń, amunicję i różnego rodzaju wyposażenia, które nie można było zdobyć na wrogu. Takim największym oddziałem partyzanckim w Europie, był Armia Krajowa lojalna wobec polskiego rządu w Londynie. By zapewnić wsparcie dla takich oddziałów, premier Wielkiej Brytanii, Winston Churchil, wydał słynny rozkaz „Podpalcie Europę” (set Europe ablaze). Takie wsparcie zaczęło się już jesienią 1941 roku. Pierwszym takim dywizjonem był 138 Dywizjon Specjalnego Przeznaczenia RAF, stacjonujący na lotnisku Tempsford na Wyspach Brytyjskich. Jednak takie loty (przez Morze Północne) zajmowały około 12 godzin lotu. Samolot był maksymalnie tankowany, co skutkowało zmniejszeniem udźwigu ładunku. W dywizjonie tym latały również polskie załogi. Czyniono starania, by Brytyjczycy zgodzili się na utworzenie samodzielnej polskiej eskadry. W ten sposób powstała słynna później polska 1586 Eskadra Specjalnego Przeznaczenia (1586 Special Duty Flight), która rozpoczęła pierwsze loty z bazy Sidi Amor koło Tunisu a następnie z lotniska Campo Casale koło Brindisi. W ten sposób lot do Polski został skrócony o 2 godziny. Eskadra była wyposażona w samoloty Halifax i B-24 Liberator. Oprócz broni i amunicji do Polski przerzucano także specjalnie wyszkolonych ludzi specjalistów w dywersji tzw. Cichociemnych. Armia Krajowa liczyła około 150 tys. ludzi. Zamiarem Armii Krajowej, oprócz licznych celów wojskowych, było opanowanie Warszawy, reprezentując rząd polski w Londynie. Siły powstańcze liczyły około 45 tys. ludzi, ale tylko 10% żołnierzy posiadało jakąkolwiek broń. Niestety powstańcy przeceniali możliwości brytyjskiego lotnictwa. Głównodowodzący brytyjski marszałek Sił Powietrznych RAF J. Slessor, uważał nie bez racji, że powstańcom mogą pomóc sowieckie wojska, gdyż stoją pod Warszawą. Jakże się mylił, Stalin nie zamierzał ratować powstania. Wręcz przeciwnie, dostrzegł niepowtarzalną okazję, by niemieckimi rękami zniszczyć Armię Krajową i polskie elity niepodległościowe w Warszawie, z którymi musiałby się uporać w przyszłości. Slessor w dalszym ciągu uważał, wraz z Brygadierem Durrantem (Republika Południowej Afryki loty nad Warszawę nie przyniosą żadnych pożytków wojskowych i nie przeważą szali zwycięstwa na stronę powstańców, a spowodują duże straty doprowadzając 31 Dywizjon Bombowy do zagłady. Churchil rozmawiając z dowódcą Dywizjonu Brygadierem Durrantem, który rzeczowo i słusznie przedstawiał mu argumenty przeciwko operacji zrzutowej dla Warszawy, wyjął cygaro z ust i powiedział Brygadierze! Ma pan całkowitą rację. To jest polityka, a nie wojna. Otrzymał pan rozkazy, proszę iść i wykonać. Żegnam. Tak prawdę mówiąc, była to pierwsza pomoc aliancka od wybuchu wojny. W ten sposób rozpoczęło się zaopatrywanie powstańców warszawskich, Armii Krajowej, partyzantów, którzy wierzyli w szybkie wyzwolenie Ojczyzny spod okupacji. Tu się rodzi pytanie, czy czasami my zbyt mało nie doceniamy Winstona Churchilla? Podczas zrzutów dla Powstania wystąpiło ogromne nasilenie strat lotnictwa w krótkim czasie. Załogi startujące z terenu Italii, po przelocie nad Adriatykiem wlatywały na teren Jugosławii spotykając artylerie przeciw lotnicza. Przelatując Węgry atakowały ich myśliwce węgierskie. Przekraczając Tatry, „czekały” już na nich niemieckie myśliwce. Już w tym czasie okupant miał systemy radarowe do wykrywania celów powietrznych. Zamontowane radary na platformie kolejowej kursowały od Krakowa do Tarnowa, czyli w bramie wlotowej samolotów lecących z Włoch.

Rozpiętość -31,13m. długość – 21, 82m. masa własna – 17,298 kg. z ładunkiem 29,060kg. prędkość max. – 454km/h, zasięg – 1658 km.
Taką trasą wykonywał lot Halifax kpt. nawig. Franciszka Omylaka 27/28 sierpnia 1944 roku z 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia. Lot nad cel (Puszcza Kampinoska) odbył się bez specjalnych przygód. Noc była bezchmurna a palącą się Warszawę załoga zobaczyła już z odległości 70 km. po dokonaniu zrzutu ładunków w drodze powrotnej samolot został zestrzelony w Beskidzie Niskim w rejonie miejscowości Banica. Cała 7 osobowa załoga zginęła. Dociekliwość wieloletniej pracy członków Aircraft Missing In Action Project (AMIAP), oraz osób z nimi zaprzyjaźnionych, znaleźli w archiwach niemieckich, że pilotem tym był Rudolf Duding na samolocie Ju 88. Ponieważ Niemcy nie pozwalali na pochówek na cmentarzu, miejscowa ludność porozrywane i poparzone szczątki pochowała w miejscu katastrofy. Po przejściu frontu w marcu 1945 roku, szczątki ekshumowano i pochowano w dwóch trumnach na cmentarzu parafialnym w Krzywej. W Halifaxie zginęli: kapitan nawigator Franciszek Omylak, ppor. Pilot Kazimierz Widacki, ppor. Bombardier Konstanty Dunin-Horkawicz, ppor. Strzelec Tadeusz Mroczko, sierż. radiooperator Jan Ozga, sierż. mechanik pokładowy Wilhelm Balcarek oraz sierż. strzelec Józef Skorczyk. W 1980 r. dokonano ekshumacji szczątków na cmentarzu w Krzywej i przeniesiono je do Krakowa na cmentarz wojskowy Wspólnoty Brytyjskiej (Rakowice), gdzie zawsze w okolicach Wszystkich Świętych uczestniczymy w celebrze „Remembrance Day. W każdą rocznicę katastrofy jest organizowana przez nasze Stowarzyszenie i miejscowe władze, uroczystość, aby pamięć powróciła do tych co zapomnieli, a pozostała na zawsze u tych, co pamiętają.
W pięknym zabytkowym kościółku w miejscowości Krzywa, zebrały się poczty sztandarowe oraz miejscowa ludność i harcerze.

Rzymskokatolicki kościół pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny. Dawna łemkowska grekokatolicka Cerkiew świętych Kosmy i Damiana wybudowana w 1924 r. Wewnątrz stropy płaskie z fasetą, ściany obite deskami, brak polichromii. Z dawnego wyposażenia zachował się ołtarz główny z baldachimem.
Na uroczystość przybyli przedstawiciele Parlamentu, Wojska Polskiego, Policji, Państwowej Straży Pożarnej, harcerze, leśnicy, księża, weterani i kombatanci, samorządowcy, mieszkańcy gminy Sękowa i powiatu gorlickiego. Do kościoła przybyło 9 pocztów sztandarowych z okolicznych organizacji i oczywiście nasz z Krakowa. Uroczystość rozpoczęła się od odśpiewania hymnu polskiego po czym prowadzący uroczystość Pan Aleksander Gucwa (członek naszego Stowarzyszenia Seniorów Lotnictwa Wojskowego) wygłosił słowo wstępne i powitał księży, którzy brali udział w koncelebrze Mszy św.

Msza św. odprawiona została w intencji poległych lotników załogi Halifax oraz za wszystkich lotników, żołnierzy i osób cywilnych, którzy zginęli w latach 1939 – 1945. a także za żyjących lotników z okazji zbliżającego się ich Święta Lotnictwa Polskiego (28. 08.).

Pan Furmanek w imieniu Fundacji Rodzin Lotników Polskich w Anglii
Po Mszy świętej rozpoczęła się seria przemówień, które rozpoczęła Pani wójt Małgorzata Małuch. Następnie występowali kolejni przedstawiciele władz regionu gorlickiego, którzy w swoich wystąpieniach podkreślali bohaterstwo, poświęcenie i odwagę Polskich Lotników.
Pan Aleksander Gucwa, główny organizator uroczystości otrzymał od Stowarzyszenia Weteranów Misji Pokojowych i Stabilizacyjnych z Regionu Tarnowskiego książkę pt. „Wspomnienia weteranów misji pokojowych i stabilizacyjnych z powiatu tarnowskiego” – wręczył Prezes Zbigniew Burnat. Pod pomnikiem „Siedmiu Polskich Lotników”, oficer z 2 Korpusu Polskiego Dowództwa Garnizonu Kraków, Pan ppłk Krzysztof Rybicki, wygłosił Apel Poległych, po czym Kompania Reprezentacyjna oddała salwę honorowe. Na zakończenie uroczystej ceremonii, 30 delegacji złożyło pod pomnikiem wiązanki kwiatów i zapalono znicze.
O szerokim zakresie uroczystości świadczą wieńce złożone między innymi przez: Okoliczne władze gorlickiego terenu, jak również Krakowski Instytut Pamięci Narodowej, weteranów, kombatantów i Sybiraków okręgu gorlickiego, Pan Dariusz Duran w imieniu wnuka Michała Omylaka, Kazimierz Sacha w imieniu Olgi Shimanovich i Ben Winnemullera z Holandii, pan Tadeusz Furmanek z Jasła w imieniu Jacka Orchela, który reprezentuje Fundację Rodzin Lotników Polskich w Anglii, Pani Krystyna Gucwa w imieniu Frances Gates z Sydney – córki naw. mjr Franciszka Omylaka, wiązankę kwiatów złożyła Wielka Loża Narodowa Ukrainy – były Wielki Mistrz Pan Aleksander Kalinowski, Ted Maryniak z USA w imieniu ppor. bomb. Władysława Kozioła i oczywiście Krakowski Oddział Stowarzyszenia Seniorów Lotnictwa Wojskowego wraz z panem Markiem Kołaczem, Prezesem Związku Weteranów Żołnierzy Wojska Polskiego.

Po zakończeniu uroczystości Pani wójt Małgorzata Małuch zaprosiła uczestników uroczystości na, jak zwykle smakowitą grochówkę. W czasie konsumpcji, padały piękne słowa na temat organizacji uroczystości i kolejnej rocznicy w przyszłym roku.
Płk. Stanisław Wojdyła
Zdjęcia pochodzą od Autora