Historia pisana wierszem – Ostatnia bitwa obronna 1939 roku
Share
Złamana szabla
Z Polesia, znad Narwi, do Kocka,
to rzecz jest żołnierska, zwyczajna,
szli naprzód bo taki był rozkaz,
w kierunku skąd słychać huk armat.
Choć ziemia pokryła się pyłem,
wokoło apatia i marazm,
świat widział, że ona wciąż żyje,
dopóki zwycięskie grzmią działa.
Hart ducha, odwaga wśród zwątpień,
choć bitwa już tylko o honor,
lecz zdali egzamin na piątkę,
wciąż walcząc o biało – czerwoną.
Żołnierzom Samodzielnej Grupy Operacyjnej Polesie walczącym z Niemcami pod Kockiem od 2 – 6.10.1939 roku.
18.05.2024
Bogumił Liszewski
Kock to miasto leżące pięćdziesiąt kilometrów na północ od Lublina, u ujścia potoku Czarna do Tyśmienicy, w powiecie lubartowskim. Rozegrała się w jego pobliżu ostatnia wielka bitwa polskiej wojny obronnej w 1939 roku. Wojska polskie dowodzone przez gen. bryg. Franciszka Kleeberga stoczyły bój z niemiecką 13 Dywizją Piechoty Zmotoryzowanej dowodzoną przez gen. Paula Otto. Bitwa odbyła się na obszarze kilkudziesięciu kilometrów kwadratowych na północny-wschód od miasta, jednakże do historii przeszła pod nazwą Bitwy pod Kockiem, ponieważ tutaj się rozpoczęła. Sam generał Kleeberg nazwał ją w swoim ostatnim rozkazie skierowanym do walczących żołnierzy Bitwą pod Serokomlą.
Kock. Pomnik na Cmentarzu Wojennym żołnierzy i oficerów poległych w bitwie pod Kockiem. Fot. z archiwum autorów.
Franciszek Kleeberg był utalentowanym żołnierzem, którego zdolności dowódcze z niewiadomych powodów nie zostały w pełni wykorzystane w chwilach zagrożenia. Sprawował mało istotną funkcję administracyjną na Polesiu, dowodząc Dziewiątym Okręgiem Korpusu z siedzibą w Brześciu nad Bugiem. Do jego zadań należało prowadzenie mobilizacji na podległym sobie terenie i wysyłanie rozlokowanych tam jednostek na front, co wykonywał bardzo szybko i sprawnie. Dopiero, gdy upadła polska linia nad Narwią, otrzymał rozkaz zabezpieczenia południowego Polesia wzdłuż linii Pińsk – Brześć przed zbliżającymi się z północy wojskami XIX Korpusu Pancernego gen. Heinza Guderiana.
Grób generała Franciszka Kleeberga na Cmentarzu Wojennym w Kocku. Fot. z archiwum autorów.
Do zadania tego wykorzystał pozostałe na swoim terenie rezerwy, a także marynarzy z Flotylli Pińskiej i napływające z północy oddziały z rozbitej przez Niemców Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Narew”. Naprędce utworzył liczący kilka tysięcy żołnierzy związek taktyczny nazwany później Samodzielną Grupą Operacyjną „Polesie” (SGO „Polesie”), nad którą objął dowództwo. Zażarta obrona, szczególnie w okolicach Brześcia i Kobrynia, trwała do 17 września, czyli do momentu, kiedy wojska sowieckie wtargnęły na polskie Kresy Wschodnie. Sytuacja ta wymusiła odwrót wojsk polskich w kierunku przedmościa rumuńskiego, aż do Kowla. Dalsze kontynuowanie marszu uniemożliwiły liczne w tym rejonie jednostki Armii Czerwonej. Po otrzymaniu informacji o opuszczeniu Polski przez najwyższe władze cywilne i wojskowe, Kleeberg skierował swoje jednostki na zachód, zamierzając dołączyć do obrońców Warszawy.
Po przekroczeniu Bugu w okolicach Włodawy w ostatnich dniach września 1939 roku Samodzielna Grupa Operacyjna „Polesie” znalazła się na Lubelszczyźnie. Jej stan liczebny znacznie się powiększył, pomimo ciągłych walk z Wehrmachtem i Armią Czerwoną. Dołączyły bowiem do niej: Podlaska Brygada Kawalerii, Dywizja Piechoty „Brzoza” (50. Dywizja Piechoty) oraz Dywizja Kawalerii „Zaza”. Wraz z istniejącą wcześniej Dywizją Piechoty „Kobryń” (60. Dywizja Piechoty) grupa gen. Kleeberga dysponowała osiemnastoma tysiącami żołnierzy, a także niewielką 13 Eskadrą Lotniczą składającą się z trzech lekkich sportowych samolotów rozpoznawczych. W skład zgrupowania wchodzili też żołnierze Korpusu Ochrony Pogranicza ze wschodu. Grupa dysponowała trzydziestoma pięcioma działami przeciwpancernymi i jednym przeciwlotniczym.
Po otrzymaniu informacji o upadku Warszawy (28 września 1939 roku) gen. Kleeberg podjął decyzję o przemarszu w Góry Świętokrzyskie, podzieleniu zgrupowania na mniejsze części i podjęciu działań partyzanckich. Żeby zamiar taki zrealizować należało zaopatrzyć się w amunicję, broń, żywność i środki opatrunkowe. W Stawach koło Dęblina istniała utworzona przed wojną Główna Składnica Uzbrojenia, dlatego podjęto marsz w tamtym kierunku. Drogę do celu zagrodziła Kleeberczykom niemiecka 13 Dywizja Piechoty Zmotoryzowanej.
O jej istnieniu Polacy dowiedzieli się 1 października, gdy na szosie Kock – Radzyń zniszczyli niemiecki zwiad składający się z trzech samochodów pancernych. Niemcy wysłali go w celu nawiązania kontaktu z jednostkami sowieckimi znajdującymi się nad Bugiem. W jednym ze zniszczonych pojazdów odnaleziono mapę obrazującą aktualne rozmieszczenie wojsk niemieckich w tym rejonie. 2 października 1939 roku rozpoczęła się trwająca cztery dni bitwa.
Żołnierze polscy byli zdeterminowani, by kontynuować walkę z Niemcami, mimo iż doszło do kapitulacji Helu, klęski Armii Modlin i upadku stolicy. Niemiecka dywizja posiadała znacznie lepsze uzbrojenie, na swoim wyposażeniu miała kilkadziesiąt wozów pancernych i wielokrotnie więcej niż Polacy dział przeciwpancernych i przeciwlotniczych.
Niemcy zaatakowali od strony Białobrzegów Kock niszcząc miasteczko ostrzałem artyleryjskim oraz leżącą na północny-wschód od Kocka Serokomlę. Początkowo siły niemieckie były stosunkowo niewielkie, dlatego z łatwością zostały odparte. Próby zajęcia Serokomli i Kocka powstrzymano, a Niemcy ponieśli spore straty. Kolejnego dnia walki toczyły się w okolicy Woli Gułowskiej, a zagrożeni Niemcy wezwali na pomoc stacjonującą w rejonie Nowego Miasta nad Pilicą 29 Dywizję Piechoty Zmotoryzowanej, której zwiady pojawiły się na miejscu rano 5 października. Tego dnia Niemcom udało się zająć Wolę Gułowską, gdzie utworzyli silny punkt oporu na cmentarzu oraz w kościele. Dzięki zdecydowanej postawie wszystkich jednostek polskich udało się ich wyprzeć i zmusić do defensywy, chociaż miasteczko kilkakrotnie przechodziło z rąk do rąk. Planowane na kolejny dzień okrążenie niemieckiej dywizji nie doszło do skutku wskutek braku amunicji. Wieczorem gen. Kleeberg podjął decyzję o przerwaniu walk. Honorowa kapitulacja odbyła się w Kocku przed pałacem Jabłonowskich 6 października 1939 roku w obliczu dowódcy XIV Korpusu gen. Gustava Witersheima.
Do niewoli niemieckiej dostało się czterech polskich generałów, ponad tysiąc dwustu oficerów i niemal siedemnaście tysięcy szeregowych i podoficerów. Straty niemieckie szacowane były na trzystu do pięciuset zabitych i rannych żołnierzy, a polskie na ponad trzystu. Oficerowie trafili do oflagów w Murnau i w Woldenbergu, w niewoli mogli zachować broń krótką, a szeregowcy zostali zwolnieni do domów. Generał Franciszek Kleeeberg trafił do oflagu w twierdzy Königstein. Zmarł w drezdeńskim szpitalu 5 kwietnia 1941 roku i spoczął na tamtejszym cmentarzu.
W trzydziestą rocznicę Bitwy pod Kockiem szczątki generała zostały sprowadzone do Polski i umieszczone na Cmentarzu Wojennym w Kocku utworzonym za zgodną Niemców jeszcze w czasie trwania II wojny światowej. Jest to obecnie miejsce spoczynku osiemdziesięciu jeden żołnierzy poległych w początkowej fazie bitwy. W miejskim parku utworzono skwer, na którym stoi pomnik gen. Kleeberga. Przy nim odbywają się uroczystości rocznicowe.
Pomnik gen. Franciszka Kleeberga na skwerze w Kocku. Fot. z archiwum autorów.
Ślady, pomniki, groby poległych zachowały się do dnia dzisiejszego niemal we wszystkich miejscach, w których toczyła się bitwa. Na szczególną uwagę zasługuje utworzone w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku Muzeum Czynu Bojowego Kleeberczyków w Woli Gułowskiej, miejscowości, o którą toczyły się najbardziej zażarte starcia wręcz. Muzeum ma charakter wystawy multimedialnej. Na ponad dwustu metrach kwadratowych powierzchni zgromadzono setki przedmiotów. Są to przeważnie pamiątki odnalezione na okolicznych polach i w lasach, a także dary samych Kleeberczyków.
Rynek w Kocku. Fot. z archiwum autorów.
Kock i jego okolice były areną kilku innych bitew. W drugiej połowie czerwca 1831 roku doszło tutaj do walk oddziałów dowodzonych przez pułkownika (późniejszego generała) Samuela Różyckiego z Rosjanami. Polskie wojska dwukrotnie zajmowały miasto. We wrześniu tego samego roku Drugi Pułk Ułanów Księstwa Warszawskiego dowodzony przez generała Tomasza Konarskiego odparł w pobliżu Kocka szarżę rosyjskiej kawalerii korpusu gen. Grigorija Rosena. Była to jedna z ostatnich potyczek powstania listopadowego. O Kock walczono również w powstaniu styczniowym. Połączone oddziały województwa lubelskiego dowodzone przez gen. Michała Heidenreicha „Kruka” starły się na ulicach Kocka w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia 1863 roku z wojskami rosyjskimi. Była to ostatnia, jednak niezbyt szczęśliwa bitwa tego zasłużonego dowódcy, w której poległo po obu stronach po kilkadziesiąt osób, a oddziały polskie zostały całkowicie rozbite.
Do bitwy o Kock doszło także podczas wojny polsko-bolszewickiej w połowie sierpnia 1920 roku. Polacy utrzymywali na prawym brzegu Wieprza niewielki przyczółek, jednak zostali wyparci z miasta 14 sierpnia 1920 roku przez sowietów. Odbili je podczas słynnej kontrofensywy, która odmieniła losy tej wojny. Wydarzenie to upamiętnia kamienna płyta-pomnik ustawiona na rynku naprzeciwko kościoła parafialnego.
Pomnik żołnierzy walczących o wyzwolenie Kocka w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku. Fot. z archiwum autorów.
Na zachód od Kocka, przy szosie do miejscowości Białobrzegi znajduje się pamiątkowy kopiec. Jest to prawdopodobne miejsce śmierci polskiego żołnierza narodowości żydowskiej Berka Joselewicza, który zginął tutaj w trakcie potyczki z huzarami armii austriackiej. Do wydarzenia tego doszło w epoce napoleońskiej 5 maja 1809 roku podczas wojny Księstwa Warszawskiego z Austrią.
Berek Joselewicz, nazywany ostatnim rycerzem Rzeczypospolitej, podczas obrony Warszawy latem 1794 roku złożył Tadeuszowi Kościuszce propozycję utworzenia lekkozbrojnego, konnego regimentu żydowskiego. Zasłynął jako autor słynnej odezwy do swoich rodaków: „Obudźcie się jako lwy i lamparty, na wolność trzeba zasłużyć”. Już po aresztowaniu Kościuszki pod Maciejowicami Joselewicz w randze pułkownika brał udział w obronie Pragi. Udało mu się przeżyć rosyjski szturm, a po zakończeniu walk osiadł w Galicji skąd emigrował za granicę. Gdy nadarzyła się kolejna okazja walki o wolność Polski zaciągnął się do Legionów Polskich we Włoszech. Walczył też w Legii Nadreńskiej (Naddunajskiej) dowodzonej przez gen. Kniaziewicza. W 1807 roku powrócił do ojczyzny i bił się na Pomorzu, a po utworzeniu Księstwa Warszawskiego wstąpił do jego armii. Za zasługi odznaczony został orderem Virtuti Militari.
Kopiec pamięci Berka Joselewicza poległego pod Kockiem 5 maja 1809 roku. Fot. z archiwum autorów.
Nie ma pewności czy kopiec pod Kockiem jest rzeczywistym miejscem pochówku tego bohatera dwóch narodów. Naczelnik Józef Piłsudski darzył postać Berka Joselewicza ogromnym sentymentem, dlatego w sto dwudziestą piątą rocznicę jego śmierci zlecił napisanie Księgi Pamiątkowej będącej rodzajem albumu sporządzonego ku czci tego bohatera.
Ewa i Bogumił Liszewscy