Z Polski Na Gorąco – Jak psy łańcuchowe… w Wigilię
Share
Fot. Screen: Polsat/Wydarzenia24
W Wigilię Bożego Narodzenia, zwierzęta mówią ludzkim głosem. Co psy powiedziałyby tej nocy o gigantycznej awanturze jaką wśród polityków wywołał spór o łańcuchy i kojce?
Wszyscy liderzy partii koalicji rządzącej zaatakowali Prezydenta zarzucając mu nieczułość, okrucieństwo wobec psów, tylko dlatego, że nie podpisał uchwalonej przez parlament ustawy, zwanej potocznie „łańcuchowej”, zakazującej trzymanie psów podwórkowych na uwięzi, Twierdzili, że działał on w złej wierze, robiąc im na złość. Nie chcieli uznać, że tak samo jak oni chce dobra psów, tyle że inaczej powinno się je realizować. Przemilczeli, że ten rzekomo złośliwy i destrukcyjny prezydent podpisał tak długo wyczekiwaną ustawę o zakazie hodowli zwierząt na futra – kilka dni temu weszła ona w życie.
Liczyłem, że znajdzie się ktoś rozsądny, kto ochłodzi nastroje. Nie ukrywam, że oczekiwałem na wyważony komentarz Adriana Zandberga, lidera lewicowej, ale niezależnej, partii Razem. Zawiodłem się, gdy usłyszałem na Facebooku jego przemowę w sprawie łańcuchów. Bezpodstawnie oskarżył on Prezydenta o barbarzyństwo i o to, że jest on za tym, aby utrzymać ten okrutny zwyczaj.
W parlamencie uznano, że problem opieki nad psem trzeba ustawowo uregulować. Po 30 lat starań, jak twierdziła posłanka PO, Katarzyna Piekarska, wreszcie udało się uwolnić psy od łańcuchów, które zadawały im ból, krępowały swobodę. Zrobiono to radykalnie, zakazując wszelkich więzów, sznurów, drutów, a nawet smyczy, poza określonymi w przepisie wyjątkami. Pozwolono trzymać psa na uwięzi w czasie spaceru, u weterynarza, w czasie pokazów, transportu. W przepisie wprowadzono wyjątek.
Ten jeden wyjątek tak na prawdę podważa regułę i przekreśla cały system. Mówi on bowiem, że psa domowego można trzymać na uwięzi w celu zapobieżenia stworzonemu przez niego niebezpieczeństwu dla życia lub zdrowia człowieka lub innego zwierzęcia, a także wyrządzenia szkody. Jeżeli zatem pies jest domowy (czyli, że jego stałym – przynajmniej teoretycznie – miejscem pobytu jest dom) a nie podwórzowy, a po placu biegają kury, można go uwiązać, by ich nie zagryzł. Smycz, a może i łańcuch są nawet dopuszczalne, by nie zdeptał grządek z kwiatami lub warzywami, bo to jest szkodą dla właściciela. Wystarczy, że w takiej sytuacji sznur, smycz, a może nawet łańcuch są środkami najlepiej znoszonymi przez psa. Tyle, że kto to rozstrzygnie? Wezwany policjant?
Inna, według ustawy, ma być sytuacja psa podwórzowego. Jemu trzeba zagwarantować kojec i budę. Wiązać nie wolno. Ustawa narzuca wielkość kojca. Od minimum 10 metrów kwadratowych – dla psów do 10 kg, do 20 metrów kwadratowych – dla psa o wadze ponad 30 kg.
Prezydent Karol Nawrocki uznał, że powierzchnia kojców jest niepotrzebnie narzucona i za duża. To jeden z powodów, dla których zakwestionował ustawę podkreślając jednocześnie, że i on psy kocha.
– Kochają psy i Polskę. Na łańcuchu. PiS, Nawrocki, Konfederacja – napisał premier rządu Donald Tusk, w krótkim komentarzu na portalu X. należącym do jednego z najbogatszych ludzi na świecie, multimiliardera, Amerykanina, E. Muska.
Psy łańcuchowe to w języku polskim także przenośnia, zwierzę nie tyle zabiedzone, ale agresywne, wiecznie ujadające, sługa kogoś silniejszego, marionetka! O kimś wyjątkowo werbalnie agresywnym mówi się nawet, że ujada jak pies na łańcuchu. Jest oczywiste, że w związku z zawetowaną ustawą, Premier uznał zatem w swoim wpisie, że działanie głowy państwa jest w interesie Rosji, która trzyma go na łańcuchu, a Prezydent jest tylko wiernym jej sługą, a nawet zdrajcą, bo jego patriotycznym obowiązkiem jest, w sytuacji zagrożenia wojną, podpisywać wszystkie ustawy.
Cóż za bzdura. Ale w tym samym stylu zareagował Karol Nawrocki.
– Panie Premierze, psy z łańcuchów uwolnimy – w Sejmie leży projekt mojej ustawy. Do dzieła! Chciałbym też, żeby symboliczny „łańcuch” ściągnięto w końcu Panu Premierowi – napisał na tym samym portalu.
Prezydent zasugerował, że Donald Tusk też jest na łańcuchu. Kto go trzyma? Nie podał. Ale znając wcześniejsze wypowiedzi można się domyślać, że szef rządu jest marionetką w rękach Niemiec i Unii Europejskiej.
Przypominam, że obaj panowie ujadają na siebie wykorzystując pretekst jakim jest szlachetna nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt uchwalonej 7 listopada przez parlament. Wprowadzała ona zakaz trzymania psów na uwięzi w sposób wcześniej przeze mnie opisany. Czy prezydent jest za łańcuchami? W żadnym razie, bo odmawiając podpisania parlamentarnej ustawy, jednocześnie złożył własny projekt, który również zabrania trzymania psów na uwięzi. Co go różni? Praktycznie tylko sprawa kojców. Karol Nawrocki nie chce, by ich powierzchnia była narzucana. Niech każdy właściciel sam zdecyduje. W uzasadnieniu odmowy weta napisał, że dla większości Polaków narzucone minimalne powierzchnie kojców są trudne, a niekiedy nierealne do spełnienia.
Jego oponenci mówią wprost: jak kogoś nie stać, nie powinien mieć psa. Jak z tego wynika, takie czworonogi biednych lub skąpych właścicieli, po wejściu w życie ustawy, byłyby im odbierane. Gdzie by trafiały? Do schroniska.
A schroniska są, zgodnie z zawetowaną ustawą, wyłączone z przyjętych norm powierzchni kojców. One mają swoje przepisy: klatki od 4 do 8 metrów kwadratowych. I tak już są to normy wyśrubowane, jak skarżą się kierownicy gminnych i właściciele prywatnych schronisk dla zwierząt. Dlatego obrońcy ustawy twierdzą, że gmin nie stać na takie luksusy, które jednak muszą zapewnić prywatni właściciele psów.
Dodać warto, że według ostatnich danych z Raportu Głównego Lekarza Weterynarii z kontroli schronisk dla zwierząt w 2024 roku, przebywało w nich ponad 76 tysięcy psów (oraz 35 tys. kotów, którymi ustawa się nie zajmuje). Adoptowano 49 tysięcy. Na koniec roku zostało 27 tysięcy, tych niechcianych, skazanych na klatki w schronisku przez wiele lat. Niewykluczone jednak, że gdyby wszedł w życie przepis o kojcach (po 12 miesiącach od publikacji ustawy), część właścicieli wyrzuci swoje psy, bo tak będzie taniej. Już w tej chwili jest dodatkowo ponad 100 tys. bezdomnych, nie licząc przebywających w schroniskach. Ustawa tego problemu nie rozwiązuje. Nie musi. Nie rozwiązuje także innego: znęcania się nad psami domowymi. I nie chodzi tu o trzymanie ich w mieszkaniu na łańcuchach, ale o nadmierne zagęszczenie w niewielkich często mieszkaniach, gdzie na 30-40 metrach kwadratowych jest hodowanych kilka, a czasem kilkanaście psiaków.
Prezydent w uzasadnieniu odmowy przypomniał też, że już dotychczasowe przepisy nakazują humanitarne traktowanie zwierząt i zakaz znęcania – jest to przestępstwo zagrożone więzieniem do 5 lat. Skoro były one nieskuteczne, to ustawa łańcuchowa prawdopodobnie też wiele nie zmieni.
Obrońcy ustawy doczepili się stwierdzenia Prezydenta, że pies będzie miał kojec wielkości kawalerki. Odpowiedzieli, że z kawalerki można wyjść, kiedy się chce.
No to ja mam dwa inne argumenty. Lokal socjalny, czyli dla osób niesprawnych, bez stałych dochodów, często zniszczonych chorobami, musi mieć jedynie 10 metrów kwadratowych dla samotnej osoby, a po 5 metrów kwadratowych na osobę dla rodziny. Z kolei w więziennej celi gwarantowane jest tylko 5 metrów kwadratowych. Powinna chyba obowiązywać zasada proporcjonalności. Psu należy się więcej niż człowiekowi? Tak mogą twierdzić jedynie fanatyczni obrońcy zwierząt. Ze wstydem przyznaję, że ja się do nich zaliczam. Gdy w mieszkaniu, na krótko ubył nam jeden fotel, ustąpiłem psu swój, a sam siedziałem na niewygodnym krześle. Ale nawet fanatyk czasem musi zachować umiar. Prezydent Karol Nawrocki wprawdzie zawetował ustawę, ale natychmiast zaproponował swoją, bez norm powierzchni kojców, ale z zakazem trzymania psa na uwięzi. To rozsądny kompromis. Został natychmiast odrzucony przez moralistów. A obecny marszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty nawet nie nadał mu biegu i schował do parlamentarnej zamrażarki. A szkoda, bo mógłby być szybko podpisany, a może nawet udałoby się doprowadzić do szybkiego wejścia go w życie.
Ale nie! Dlaczego? Bo to nie nasz projekt.
Tu już nie chodzi o dobrostan psów, o to by nie cierpiały. Najważniejsza jest awantura. Dlatego też w dniu, gdy parlament głosował nad odrzuceniem prezydenckiego weta, pod Sejmem zebrał się tłum protestujących. Weto jednak i tak odrzucono. Teraz psy mają figę. Taki gwiazdkowy prezent. To już się domyślacie, co mówią w gwiazdkową noc.
Krzysztof Zając
Polska, Łódź


