Ewa i Bogumił Liszewscy – Żołnierski rapsod
Share


Historycy badający okres walk o polską niepodległość w latach 1914 – 1918 ustalili, że w polskich legionach walczących u boku armii austriackiej z Rosją, w jednostkach frontowych służyło trzydzieści Polek. Chociaż oficjalnie udział kobiet w tych ochotniczych formacjach był zakazany, to w rzeczywistości chętnie przyjmowano je do walczących oddziałów. Te najbardziej zdeterminowane chwytały się przeróżnych metod kamuflażu, żeby przed komisjami rekrutacyjnymi zamaskować swoją płeć. Mimo, że były dość szybko rozpoznawane, w służbie pozostawały i walczyły z bronią w ręku narażając swoje zdrowie i życie u boku mężczyzn. Jedną z takich fascynujących postaci była urodzona w Warszawie w kwietniu 1886 roku Wanda Gertz von Schliess.
Pochodziła ze spolonizowanej saksońskiej rodziny osiadłej w Rzeczypospolitej w osiemnastym wieku. Podczas swojej czterdziestopięcioletniej służby w różnych polskich formacjach militarnych nie była tylko bierną statystką, przeciętnym frontowym żołnierzem wykonującym rozkazy, ale czynnym, aktywnym uczestnikiem rozgrywających się wokół niej wydarzeń. Świadczy o tym liczba odznaczeń wojskowych, które otrzymała za zasługi bojowe. Pięciokrotnie odznaczono ją Krzyżem Walecznych, otrzymała także Krzyż Niepodległości z Mieczami, Złoty Krzyż Zasługi, Krzyż Kawalerski Polonia Restituta i najwyższe polskie odznaczenie wojenne Order Virtuti Militari. Swoją postawą udowodniła, że jest godną następczynią bohaterek walczących w powstaniach, takich jak: sierżant Joanna Żubr, kapitan Emilia Plater, chorąży Barbara Czarnowska, Maria Piotrowiczowa czy Henryka Pustowójtówna.
Nie chciała biernie przyglądać się dziejącym się wokół niej wydarzeniom. Pełnione przez dziesiątki tysięcy polskich kobiet role pomocnicze, takie jak służba kurierska, zwiadowcza czy sanitarna nie zadawalały jej. Stała na stanowisku, że tylko z karabinem w ręku gotowa jest bić się z wrogiem.
Fascynację wojskowością wyniosła z domu rodzinnego, pod wpływem ojca, powstańca styczniowego, który do końca życia utrzymywał ścisły kontakt z innymi weteranami tego zrywu. Podczas spotkań wielokrotnie dyskutowano o możliwości wskrzeszenia tkwiącej pod zaborami ojczyzny. Wanda Gertz w napisanym własnoręcznie życiorysie wyjaśniła, jakimi motywami się kierowała. Napisała, że wraz z wielką wojną, która wybuchła w połowie 1914 roku, przyszła okazja, żeby zrealizować marzenia o niepodległości. Postanowiła wstąpić do legionów, gdy do Warszawy dotarła wieść o strzelcach, którzy z krakowskich Oleandrów wyruszyli do zaboru rosyjskiego walczyć z Rosjanami.
Jako nastolatka pełniła rolę drużynowej w stołecznej konspiracyjnej drużynie harcerskiej, działała w podziemnej organizacji Konfederacji Polskiej, kolportowała patriotyczne odezwy i wraz z innymi kobietami przygotowywała wyposażenie dla bojowników utworzonej przez Józefa Piłsudskiego Polskiej Organizacji Wojskowej (POW). W sierpniu 1915 roku była w Warszawie świadkiem formowania ochotniczego batalionu, który wyruszył na front. Ponieważ nie przyjęto jej do tego oddziału, uciekła się do fortelu. Przebrała się w męską odzież, ze ściętymi krótko włosami i fałszywym paszportem na nazwisko Kazimierz Żuchowicz na początku 1916 roku zgłosiła się do legionów.
Pomimo tego, że maskarada ta szybko została odkryta przyjęto ją do służby. Początkowo przydzielono ją do służby w magazynie uzbrojenia, a następnie została kanonierem w baterii haubic przy pułku artyleryjskim. Przez kilka miesięcy dzieliła trudy i niewygody szeregowych żołnierzy frontowych, biorąc udział w przemarszach i bitwach. Jej pułk uczestniczył w bitwie pod Kostiuchnówką i w walkach nad Stochodem na Wołyniu, podczas których zatrzymano rosyjską ofensywę generała Aleksieja Brusiłowa. Wanda w krótkim okresie czasu opanowała podstawy jeździectwa, pomimo że wcześniej nie miała nic do czynienia z końmi. Jej prawdziwą tożsamość znało tylko kilka osób, zachowując tę wiadomość w sekrecie. W końcowym etapie służby przydzielono ją do plutonu łączności, a w końcu otrzymała nieco mniej absorbującą funkcję bibliotekarza przy dowództwie pułku.
Po pół roku służby, z powodu zaburzeń wzroku, jesienią powróciła do Warszawy. Wyleczona włączyła się w organizację sekcji żeńskiej POW, posługując się pseudonimem „Kazik”. Jesienią 1918 roku brała udział w rozbrajaniu żołnierzy i urzędników niemieckich na ulicach i w urzędach stolicy. Podczas wojny polsko-bolszewickiej ponownie zgłosiła się do służby liniowej. Na czele wileńskiego batalionu Ochotniczej Legii Kobiet uczestniczyła w obronie Wilna, a po odwrocie polskiej armii walczyła w obronie warszawskiej Pragi przed bolszewikami. Po zakończeniu wojny w stopniu porucznika przeniesiona została do rezerwy. Już w 1920 roku jej przyjaciółka Zofia Zawiszanka zadedykowała jej piękny wiersz zatytułowany „Kazik”:
Kazik
Przechowajże mi wiernie, cierpliwa pamięci,
Obraz onej dziewczyny Rycerki wyśnionej:
Wyraz oczu, co mają uczeni i święci –
Mądry smutny, odważny, spokojnie skupiony…
Delikatny półuśmiech, tak dziecięco miły,
Gest, którym salutuje szarże na ulicy:
Tu nieznacznie sie w jeden ruch stopiły,
Męski honor żołnierza i godność dziewicy.
O sny dawne!… Jam mogła iść tą samą drogą,
Tylko miłość splatała w węzeł me ścieżyny –
I dziś nie wiem: czy siebie to widzę, czy kogo,
Przez łzy patrząc na postać Rycerki-dziewczyny.
Lata międzywojenne Wanda Gertz spędziła jako instruktorka Przysposobienia Wojskowego Kobiet do Obrony Kraju oraz pracując na stanowisku samodzielnego referenta w Głównym Inspektoracie Sił Zbrojnych. Poznała osobiście marszałka Józefa Piłsudskiego, a po jego śmierci pomagała w kompletowaniu pamiątek w celu zorganizowania w Belwederze muzeum mu poświęconego. W 1939 roku nie pozostała bierna, lecz włączyła się do obrony stolicy.
Po kapitulacji miasta pod pseudonimem „Lena” wstąpiła do konspiracji, podporządkowując się dowództwu Służby Zwycięstwu Polsce przekształconej już w listopadzie 1939 roku w Związek Walki Zbrojnej. Ze względu na niebezpieczeństwo dekonspiracji pierwsze dwa lata wojny spędziła pracując w sekretariacie komendanta rejonu ZWZ Piotrków Trybunalski. Swój talent organizacyjny wykazała w drugiej połowie 1942 roku, gdy dowództwo powołanej w lutym tego samego roku Armii Krajowej postanowiło zintensyfikować akcje sabotażowe i dywersyjne.
Na bazie istniejących już wcześniej Kobiecych Patroli Minerskich zorganizowała i objęła dowodzenie nad całkowicie nową jednostką Dywersji i Sabotażu Kobiet znaną pod skrótem Dysk. Podlegała ona organizacyjnie kierownictwu Dywersji Komendy Głównej AK (Kedywowi). W jej strukturze działały trzy wyspecjalizowane grupy: sabotażu, dywersji i łączności. Oddział prowadził akcje rozpoznawcze i wywiadowcze, organizował konspiracyjne lokale na broń, dokonywał dywersji na liniach kolejowych, telekomunikacyjnych, drogach i mostach. Wykonywał wyroki na donosicielach, zajmował się przyjmowaniem alianckich zrzutów lotniczych, uczestniczył w produkcji materiałów bojowych, opracowywał plany akcji dywersyjnych. Niektóre z nich prowadzono samodzielnie, a niekiedy we współpracy z męskimi jednostkami dywersyjnymi. W kilku akcjach Wanda Gertz uczestniczyła osobiście. Planowała je zawsze bardzo starannie, żeby nie narażać swoich podwładnych na niepotrzebne ryzyko.
Dowodzony przez nią oddział przystąpił do Powstania Warszawskiego, walcząc w zgrupowaniu „Radosław” dowodzonym przez pułkownika Jana Mazurkiewicza. Kobiety zajmowały się m.in. zabezpieczaniem terenów zrzutów na Starówce, a po jej upadku przedostały się zwartą grupą kanałami do Śródmieścia. Po upadku powstania Wanda awansowana do stopnia majora pełniła zakonspirowaną rolę komendantki wszystkich uczestniczek walk uwięzionych w niemieckich obozach jenieckich. Od komendantów oflagów domagała się przestrzegania międzynarodowych konwencji w stosunku do więźniarek. Wraz ze swymi towarzyszkami doczekała wyzwolenia w obozie Blankenheim koło Weimaru.
Po wojnie, podobnie jak większość jej koleżanek pozostała na zachodzie Europy i dzieliła los dziesiątek tysięcy zdemobilizowanych weteranów i weteranek, pozostawionych bez środków do życia. Przez kilka lat pracowała w londyńskiej kuchni kolejowej, nadal uczestnicząc czynnie w życiu brytyjskiej polonii. Przez cały te czas zabiegała, aby wszystkie kobiety służące w polskim podziemiu niepodległościowym otrzymały równorzędny status z żołnierzami Polskich Sił Zbrojnych.
Zmarła 10 listopada 1958 roku po ciężkiej, wyczerpującej chorobie. Pochowana została na londyńskim cmentarzu South Ealing w jej ukochanym mundurze Wojska Polskiego. W pogrzebie uczestniczyły najwybitniejsze postacie polskiej emigracji z generałem Michałem Tokarzewskim-Karaszewiczem i Tadeuszem Komorowskim „Borem”. Brała w nim udział także marszałkowa Aleksandra Piłsudska z córkami oraz wielu londyńskich przyjaciół Wandy, którym do końca życia służyła pomocą pracując społecznie w organizacjach kombatanckich. Rok później, zgodnie z wielokrotnie wyrażanym przez nią życzeniem, jej ciało sprowadzono na Wojskowe Powązki. Spoczęła niedaleko pomnika Gloria Victis w kwaterze A24-11-17 w której pochowani są żołnierze Batalionu „Parasol”.

Ewa i Bogumił Liszewscy