Historia pisana wierszem – Święty Gaj – miejsce śmierci świętego Wojciecha
Share

Ewa i Bogumił Liszewscy

Zamordowany w 997 roku przez Prusaków i kanonizowany już dwa lata później przez papieża Sylwestra II praski biskup Wojciech Sławnikowic wielce zasłużył się dla trzech narodów. Bolesław Chrobry ciało męczennika wykupił od Prusów i złożył w katedrze gnieźnieńskiej. Wojciech odtąd uznany został za pierwszego chrześcijańskiego patrona rodzącego się Królestwa Polskiego. Podczas zjazdu gnieźnieńskiego w 1000 roku do grobu św. Wojciecha pielgrzymował niemiecki cesarz Otton III, który nobilitował politycznie przyszłego pierwszego polskiego króla.
Relikwie świętego Wojciecha uprowadzone zostały do Pragi w 1038 roku podczas najazdu czeskiego władcy Brzetysława I na Polskę. Mimo polskich protestów pozostają one do dnia dzisiejszego w tamtejszej archikatedrze. Święty Wojciech uznawany jest za jednego z głównych patronów Czech.

Miejsce domniemanej śmierci św. Wojciecha oznaczone krzyżem. Fot. z archiwum autorów.
Jedną z nierozwiązanych do tej pory ostatecznie zagadek jest miejsce jego śmierci. Według opinii niektórych polskich i niemieckich badaczy stało się to w Świętym Gaju, niewielkiej wiosce na zachodnim krańcu województwa warmińsko-mazurskiego w gminie Rychliki, dwadzieścia cztery kilometry na południe od Elbląga. Okolice tej wioski uznawane są obecnie za najbardziej prawdopodobne miejsce męczeńskiej śmierci praskiego biskupa. Półtora kilometra od Świętego Gaju funkcjonowało w czasach przedkrzyżackich pruskie grodzisko Cholin. Leżało ono na granicy terytoriów dwóch zamieszkujących wtedy te ziemie pruskich plemion: Pomezanów i Pogezanów. Była już wtedy w tym miejscu rolnicza wioska.
„Świętymi gajami” nazywano w pogańskich Prusach leśne obszary, na terenie których funkcjonowały miejsca kultu pierwotnej ludności tych terenów. Kapłani odprawiali w nich obrzędy religijne. Ludzie gromadzili się najczęściej wokół wiekowych drzew lub dużych polnych głazów uznawanych za święte, znajdowały się tam również kamienne lub drewniane posążki z wizerunkami bóstw. Płonął też dzień i noc święty ogień podtrzymywany przez kapłanów nazywanych wajdelotami. Jest więc bardzo prawdopodobne, że św. Wojciech został zamordowany w pobliżu takiego pruskiego centrum kultowego.

Ołtarz polowy w Świętym Gaju. Fot. z archiwum autorów.
Potwierdza to fakt, że Krzyżacy którzy podbili Prusy nazwali lokowaną tutaj na początku czternastego wieku przez komtura dzierzgońskiego osadę Świętym Lasem (Heiligenwalde). Nazwa ta pozostała także wtedy, gdy południową część niemieckich Prus Wschodnich włączono po zakończeniu II wojny światowej do Polski. Po raz pierwszy tezę o śmierci św. Wojciecha w Świętym Gaju koło Elbląga przedstawił historyk niemiecki, syn pastora z pobliskiego Kwietniewa, Eduard Hermann. Uczynił to w wydanej w 1900 roku w Królewcu książce „Kościół w Kwietniewie miejscem śmierci świętego Wojciecha z Pragi”. Oparł swoje domniemania na średniowiecznej ludowej sadze przechowywanej w archiwach królewieckiego Uniwersytetu „Albertina”.
Polski historyk Paweł Jasienica w „Polsce Piastów” napisał, że św. Wojciech, przez Niemców nazywany Adalbertem, był księciem czeskim, który zrzekł się książęcych godności i został duchownym. Przyjaźnił się z najszlachetniejszymi ludźmi swojej epoki, był księdzem głęboko wierzącym, ascetą, osobą starannie wykształconą. Przeżył osobistą tragedię, bowiem w 995 roku, gdy przebywał w Rzymie, w czasie wojny domowej w Czechach wymordowano prawie całą jego rodzinę. Nie chcąc wracać na biskupstwo praskie wyruszył na misję wśród pogan. Za cel obrał sobie nadbałtyckie Prusy. Pod koniec 996 roku przybył do Wielkopolski, skąd wiosną 997 roku wyruszył najpierw do Gdańska, a następnie okrętem w stronę Prus. W drodze towarzyszyli mu dwaj inni duchowni, młodszy brat przyrodni Radzim – Gaudenty oraz Bogusz Benedykt. Po wylądowaniu w Prusach Wojciech oddalił eskortę zbrojnych rycerzy daną mu przez księcia Bolesława Chrobrego, uważał bowiem, że należy nawracać słowem, a nie mieczem.
Ponieważ nie odnaleziono żadnych bezpośrednich, stuprocentowych dowodów na to, że to właśnie w Świętym Gaju zakończył życie, dlatego stawiane są też inne hipotezy na ten temat. Niektórzy historycy uważają, że stało się to w okolicach Królewca (obecnego Kaliningradu) na Półwyspie Sambijskim. W czasach krzyżackich istniała koło miejscowości Tenkitten (obok obecnego rosyjskiego miasta Primorsk) kaplica ufundowana przez jednego z wyższych dostojników krzyżackich, której patronem był św. Wojciech.
Na korzyść tezy, że Wojciech zginął w Święty Gaju przemawia fakt, że ponad tysiąc lat temu wieś ta leżała znacznie bliżej morza, niż obecnie. Wody Bałtyku wrzynały się wówczas dużo dalej na południe w głąb lądu. Nad zatoką leżał wtedy pruski port i osada miejska znana jako Truso, dzisiaj już nie istniejąca, której znaczenie zmalało gwałtownie jeszcze przed przybyciem na te ziemie Krzyżaków. Św. Wojciech miał odwiedzić to miasto i przed ludowym wiecem przedstawić cel swojej wizyty. Wraz ze swoimi towarzyszami został wydalony z terytorium Prus.
Chociaż szczegółów misji ewangelizacyjnej św. Wojciecha nie da się już najprawdopodobniej rzetelnie zrekonstruować, niemniej dekret biskupa warmińskiego z 9 maja 1986 roku ustanowił wioskę Święty Gaj Warmińskim Sanktuarium Diecezjalnym Świętego Wojciecha, Biskupa i Męczennika. Centralnym punktem sanktuarium jest zbudowana w 1864 roku neoromańska świątynia pw. św. Wojciecha. Impulsem do tych działań były badania profesora Stanisława Mielczarskiego przedstawione w wydanej w 1967 roku w Gdańsku książce „Misja pruska św. Wojciecha”.
W chwili lokalizacji przez Krzyżaków wsi Heiligenwalde stała już tam murowana kaplica z czerwonej cegły, a wkrótce wzniesiono kościół, nie wiadomo wszakże jakiego on miał patrona. Po protestantyzacji Prus obiekt stał się luterańskim zborem. Świątynia spłonęła w 1861 roku po uderzeniu weń pioruna. Obecny jednonawowy budynek z wieżą nad portalem wejściowym zbudowano na starym fundamencie wykorzystując dolną część ocalałych po pożarze murów. W okresie II wojny światowej żołnierze sowieccy wykorzystywali kościół jako magazyn i zniszczyli dużą część wyposażenia wewnętrznego. W 1989 roku sprowadzono do kościoła relikwie św. Wojciecha.

Wnętrze kościoła pw. św. Wojciech w Świętym Gaju. Fot. z archiwum autorów.
O charakterze kultu tego polsko-czesko-niemieckiego męczennika świadczy wyposażenie kościoła. Rzeźby, obrazy, naścienne freski tematyką nawiązują do życia i śmierci św. Wojciecha. Jedynym ocalałym zabytkiem średniowiecznym jest kamienna misa ze starej chrzcielnicy odnaleziona w ziemi na przykościelnym cmentarzu.
Sanktuarium ma charakter diecezjalny, rzadko zaglądają tutaj na co dzień pielgrzymi, czy też turyści z innych regionów Polski. Jednakże w 1997 roku to w Świętym Gaju obchodzono tysięczną rocznicę śmierci św. Wojciecha. Ówczesne obchody miały charakter ponadregionalny. Kościół sanktuaryjny jest filią parafii w nieodległym Kwietniewie, dlatego nie posiada własnej plebanii. Msze święte sprawowane są w nim tylko raz dziennie. Ponieważ obiekt nie jest zbyt duży w północnej części wsi, po lewej stronie szosy wylotowej w kierunku Elbląga wybudowano polowy ołtarz, przy którym odbywają się doroczne kwietniowe odpusty gromadzące tłumy pielgrzymów. Teren ten nosi nazwę Placu Wojciechowego, a dawniej znajdował się tutaj stary ewangelicki cmentarz.
Wiadomo, że misja Wojciecha spotkała się z dużą wrogością miejscowych ludów pogańskich. Wojciech z towarzyszami po raz drugi wrócił na terytorium Prus tym razem drogą lądową. 23 kwietnia 997 roku zginął od ciosów zadanych włóczniami przez pruskich wojowników, a jego ciało sprofanowano. Dwaj pozostali, uwolnieni przez Prusaków misjonarze donieśli polskiemu władcy wiadomość o śmierci biskupa.
Nie zachowały się pisemne relacje na ten temat, a jedynie legendy. Jedna z nich głosi, że Wojciecha zabił pruski wojownik w zemście za śmierć swojego brata poległego w bitwie z Polakami. Inna mówi, że misjonarze naruszyli integralność miejsca kultowego Prusaków „świętego gaju”, czym w ich mniemaniu dopuścili się świętokradztwa. Według ustaleń profesora Mielczarskiego śmierć św. Wojciecha była karą za powtórne naruszenie pruskiego terytorium.

Ściana frontowa kościoła pw. św. Wojciecha w Świętym Gaju z tablicą upamiętniającą profesora Uniwersytetu Gdańskiego Stanisława Mielczarskiego, zasłużonego badacza misji pruskiej św. Wojciecha. Fot. z archiwum autorów.
Ołtarz polowy otaczają stacje Drogi Krzyżowej. Upamiętniono na nich życie męczennika odwzorowując sceny ze słynnych Drzwi Gnieźnieńskich. Jedna z nich przedstawia wykup zwłok świętego. Bolesław Chrobry oddał za nie tyle cennego kruszcu ile ważyło ciało męczennika. W 2008 roku wokół placu otaczającego ołtarz zasadzono sosny benedyktyńskie. Znajduje się tam też krzyż z napisem: „Miejsce męczeńskiej śmierci św. Wojciecha, biskupa i męczennika”. Z okazji tysiąclecia śmierci św. Wojciecha wybudowano w pobliżu kościoła niewielki Dom Pielgrzyma, przeznaczony dla około dwudziestu osób.

Kamień upamiętniający posadzenie sosen benedyktyńskich. Fot. z archiwum autorów.

Miejsce celebracji Mszy odpustowych. Fot. z archiwum autorów.

Krzyż św. Wojciecha. Fot. z archiwum autorów.
Przebywając w Świętym Gaju trudno uciec przed gorzką historyczną refleksją, że losy Warmii i Mazur mogłyby potoczyć się całkiem inaczej, gdyby misja świętego przyjęta została przez plemiona pruskie z większą życzliwością. Próby pokojowej ewangelizacji ponawiane jeszcze kilkukrotnie, m.in. przez cystersów z Łękna, były niestety nieskuteczne. Najazdy pruskich rycerzy na Mazowsze, Kujawy, czy Pomorze Gdańskie były niesłychanie uciążliwe, w sytuacji gdy Polska walczyła o granice z innymi swoimi sąsiadami. Fiasko misji praskiego biskupa spowodowało w kolejnych wiekach niewyobrażalne tragedie zarówno dla rdzennych mieszkańców tych ziem, którzy wyginęli niemal całkowicie, jak również dla Polaków, którzy korzystając z pomocy niemieckich rycerzy ściągnęli sobie na głowę wielokrotnie większe zagrożenie, od rozdrobnionych plemion pruskich.
Ewa i Bogumił Liszewscy
Zdjęcie ilustracyjne: Kościół pw. św. Wojciech w Świętym Gaju. Fot. z archiwum autorów.