Andrzej Siedlecki – Gniezno, gniazdem polskiej historii
Share

Decyzja zapadła! …. Po naszej eskapadzie z Sydney do Krakowa, drugiej stolicy dawnej Polski należało zawitać do pierwszej – do Gniezna! Tu też jest Polska i jej historia!
Gdy zbliżyliśmy się do Bazyliki Prymasowskiej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny- rzeczywistość ukazała nam dwa najważniejsze fakty. Pierwszy, to chrzest Polan w 966 roku, który wprowadził chrześcijaństwo i związał nas z cywilizacją zachodu.

Chrzest Polski. Fot. domena publiczna
A drugi fakt, to koronacja księcia Bolesława Chrobrego. O tych ważnych wydarzeniach, które określiły tożsamość kraju, pisała moja żona w swojej książce pod tytułem „Feniks Środkowej Europy -1000 lat historii niezłomnej Polski”. Riho zafascynowana polską historią, bardzo chciała poznać atmosferę tego niezwykłego miasta, w którym narodziło się królestwo polskie. Teraz jest zauroczona, że przebywa w ładnym, współczesnym, polskim mieście.
Najważniejszym jest jednak to, że tu właśnie, podobnie jak w Krakowie można odczuć ducha polskich dziejów.
A na Trakcie Królewskim…nawet zaprzyjaźnić się z polskim królem… i to niejednym.

Riho obok pomnika Wacława II, fot. z archiwum Autora
Ja, oczywiście w ramach wspólnoty odczuć dołączyłem się z przyjemnością do przyjaznej sytuacji. Jednak przyjemnie jest być w dobrym towarzystwie.

Autor obok pomnika Bolesława Chrobrego
Wiadomo nam, że w tym mieście „polskość” od wieków istnieje, ale żeby „japońskość” się objawiła? Nie…no to jest…Szok kulturowy! Nie wyobrażaliśmy sobie, że w Gnieźnie oprócz strawy duchowej możemy zjeść japońskie sushi!!!

W mieście królowie nie tylko demokratycznie przyjaźnią się z turystami na ulicy, ale… przebywają też w Bazylice Prymasowskiej. Tu, w tej świątyni znajdują się portrety pięciu książąt, koronowanych na królów.
Na pierwszym portrecie jest najważniejszy, waleczny, efektywny i odważny władca Bolesław Chrobry, następnie Mieszko II, Bolesław Śmiały, Przemysł II i Wacław II.

O Bolesławie Chrobrym -Gall Anonim tak pisał: Boga miłował we wszystkim i ponad wszystko i (…) z głębi serca- kochał swoich, jak ojciec synów…a współczesny historyk dodaje, że: „… zasługuje na wywyższenie, choć otoczony przez tyle […] ludów chrześcijańskich i pogańskich, i wielokrotnie napadany przez wszystkie naraz i każde z osobna, nigdy przecież nie został przez nikogo ujarzmiony w zupełności.”
Hm…teraz może byśmy powiedzieli-polski niezłomny!!
Kronikarz zanotował, że Bolesław był rozsądnym, inteligentnym strategiem i umiał wykorzystać dogodną dla kraju sytuację…A los chciał, żeby w owym czasie- skrzyżowały się drogi Bolesława i dwóch innych, wybitnych postaci, ważnych dla państwa Polan.
Jedna z nich, to Wojciech Sławnikowic, misjonarz czeski, potem św. Wojciech, a druga, to cesarz niemiecki Otton III, który uważał, że „chrześcijańska Europa powinna oddychać dwoma płucami-Wschodem i Zachodem”.

Św. Wojciech. Fot Wikipedia.

Otton III. Fot. Wikipedia
Otóż misjonarz Wojciech, reformator, przeciwnik handlu niewolnikami chrześcijańskimi przez sektę radanitów, to postać nietuzinkowa w czeskim kościele, a znana w chrześcijańskiej Europie.
Po różnych konfliktach z możnymi, Wojciech został misjonarzem i w roku 997-ym pojawił się wśród pogańskich Prusów, do których miał przemówić, jak podaje kronikarz, że „przychodzi dla ich zbawienia”.
Prusowie jednak, nie zostali przekonani do nowej wiary, zabili go i odcięli mu głowę.
W muzeum istnieje nawet złocony relikwiarz, w którym głowę przechowywano. Kiedy na Polan napadli Czesi w 1038 roku, zrabowali relikwie św. Wojciecha i umieścili je w praskiej świątyni. Niełatwy żywot misjonarza jest zobrazowany na romańskich, sławnych „Drzwiach Gnieźnieńskich w Bazylice Prymasowskiej. Te drzwi, to majstersztyk sztuki romańskiej!
Książę Bolesław rozumiał jaką szansę, ten okrutny fakt mu przynosił. Przecież misjonarz Wojciech, mógł być uznany za męczennika za wiarę, a to- w owym czasie- dawało krajowi wyjątkową pozycję. Święty, znany w Italii, Francji i Niemczech mógł zostać patronem Polski!
Tak więc roztropny książę, bez wahania wykupił od Prusów zwłoki misjonarza, hojnie oferując tyle złota, ile ważyło jego ciało. A były to czasy, kiedy w świecie chrześcijańskim- relikwie, czyli szczątki męczenników, osób świętych, żeby tylko wspomnieć św. Stefana czy św. Andrzeja, a także ich przedmioty miały niezwykłe znaczenie. Były rzeczywiście na wagę złota.
Trzymano je w różnych szkatułach, nierzadko złoconych lub srebrnych relikwiarzach. Sprowadzając relikwie św. Wojciecha do gnieźnieńskiej świątyni, książę Bolesław stworzył w stołecznym Gnieźnie ważny ośrodek sakralny, funkcjonujący do czasów współczesnych.
W roku tysięcznym wkracza następny, ważny aktor na historyczną, gnieźnieńską scenę, to cesarz niemiecki Otton III. Odwiedza w Gnieźnie grób swego przyjaciela św. Wojciecha, ale jego przybycie na zjazd, zwany Synodem gnieźnieńskim nie jest pozbawione niemieckiej myśli imperialnej. Właśnie nadarzała się znakomita okazja, by powiększyć niemieckie wpływy. Cesarz był chętny by pozyskać już chrześcijańską, kształtującą się Terra Polanorum, która to będzie poszerzać oddziaływanie chrześcijaństwa tam, gdzie władza świecka cesarza niemieckiego jeszcze nie sięgnęła.

Bolesław Chrobry. Wikipedia
Dla Bolesława była to też fortunna sytuacja. Książę zdawał sobie sprawę, że może wykorzystać tę wizytę w interesie, kształtującego się państwa Polan. Być może sądził, że dzięki poparciu silnego sprzymierzeńca świata chrześcijańskiego stanie się najważniejszym władcą, przewodzącym całej Słowiańszczyźnie. Wydał więc Bolesław Chrobry wspaniałą ucztę z tej okazji i cesarzowi podarował relikwiarz z ramieniem św. Wojciecha.
Zadowolony cesarz rzymski odwzajemnił się, darowując księciu kopię włóczni św. Maurycego, z umieszczonym w niej gwoździem z Krzyża Pańskiego – jako relikwią. Włócznia symbolizowała prawowitość władzy nadanej przez Boga. Cesarze niemieccy nigdy się z nią nie rozstawali, wierząc w jej moc!
Według Galla Anonima cesarz miał powiedzieć: Zważywszy na chwałę, potęgę i bogactwo Bolesława nie godzi się go księciem nazywać, lecz chlubnie wypada wynieść go na tron królewski i uwieńczyć koroną. Zdjął ze swej głowy diadem cesarski, włożył go na głowę na znak przymierza i przyjaźni…
Była to niejako w tym roku koronacja nieoficjalna – ale z powodu śmierci Ottona III w 1002 roku, do oficjalnej nie doszło. Na sprzyjającą okazję należało czekać aż 25 lat.
W tym czasie Chrobry, był uwikłany w różne konflikty…
Z Niemcami, z Czechami, z wojami wkroczył nawet na Ruś … Wojewoda ruski lżył i groził:
”Oto ci przebodziem oszczepem brzuch twój tłusty” – miał powiedzieć. Rusinowi jednak nie udało się użyć oszczepu!
I nasz władca wbrew wojewodzie, granice polskie rozszerzył.
Opanował Ruś ze stolicą w Kijowie, odzyskał Grody Czerwieńskie i przyłączył do Polski Łużyce i Milsko, oraz Morawy. Według ostatnich ustaleń, ceremonii koronacji dokonał w 1025 roku arcybiskup Hipolit w Wielkanoc, w skromnej wtedy romańskiej bazylice gnieźnieńskiej.
Koronacja miała niezwykłe znaczenie polityczne! Polska została królestwem!
Koronacja była manifestacją suwerenności i niezależności Polski od Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Budowała prestiż młodego kraju Polan!
Pamięć o tym wydarzeniu i królu Bolesławie Chrobrym, który zostawił nam w spadku poczucie własnej wartości, przetrwała w naszej historii przez stulecia, aż do czasów współczesnych. Jest także obecna w pomnikach, nazwach ulic wielu miast, a z racji imienia króla, które znaczyło „mężny, waleczny i odważny” była też obecna w nazwie „Chrobry” – zgrupowaniu żołnierzy Powstania Warszawskiego. W drugim batalionie „Chrobrego”, właśnie walczył odważny i niezłomny rotmistrz- Witold Pilecki.

Gniezno, Warszawa i inne miasta w 2025 roku wspaniale uczciły rocznicę 1000-lecia koronacji księcia Bolesława Chrobrego na króla, organizując wiele atrakcyjnych imprez, które przyciągnęły turystów nie tylko z Polski.
My, zwiedzając miasto, tę skarbnicę historii, a w niej archikatedrę, Muzeum Archidiecezji, Muzeum Początków Państwa Polskiego i Dom Skarbów Słowa byliśmy pod dużym wrażeniem i zabraliśmy z sobą poczucie, że tu są podwaliny kraju i że od zawsze Polska przynależała do cywilizacji łacińskiej, do kultury zachodniej.
A po tych wrażeniach pozostał jeszcze smak, japońsko-polskiego – „sushi”!
Wersja filmowa artykułu na YouTube: https://youtu.be/ljrY19cNLJg
Zapraszam na moją stronę: www.andrzejsiedlecki.pl