Pogoda w Melbourne

Polecane Strony

 

 

W nawiązaniu do artykułu Pana Andrzeja Racy opublikowanego w TP nr 18/23 z dnia 30 sierpnia 2023 r. zdecydowałem się napisać ten artykuł, aby rozwinąć trochę temat. 14 października 2023 będziemy musieli podjąć bardzo ważną decyzję w nadchodzącym Referendum „Voice”, ale aby podjąć dobrą decyzje należy zapoznać się z historią i spróbować połączyć kropki. Spróbuję więc chronologicznie opisać fakty historyczne.

Zanim jednak napiszę o faktach historycznych przytoczę cytat z książki, która została napisana w 1981 r. pt. „Red over black” przez starego australijskiego komunistę i urzędnika związków zawodowych Geoffa McDonalda – „Australijska przyszłość jako wolnego narodu zachodniego jest poważnie zagrożona przez dwa ruchy : jeden mający na celu wykorzystanie aborygeńskich »praw do ziemi« w celu ostatecznego ustanowienia odrębnego narodu zachodniego pod dominacją komunistów, a drugi mający na celu fragmentację jednorodnej i stabilnej Australii poprzez rozbicie tradycyjnego systemu imigracyjnego polityki oraz świadome wspieranie wielokulturowości, co może zakończyć się dopiero wraz z bałkanizacją Australii”. (Przypomnę, że w 1981 roku bałkańskie kraje były krajami komunistycznymi.)

1901 - Wszyscy wiemy, że 1 stycznia 1901 r. weszła w życie Konstytucja Wspólnoty Australijskiej (Constitution of the Australian Commonwealth 1900). Jest to najważniejszy dokument prawny w Australii, który chroni wszystkich Australijczyków. Zdaniem wielu jest to najlepsza konstytucja na świecie, która oparta jest na Konstytucji z USA poparta prawami z Wielkiej Brytanii.

1948 – “Nationality and Citizenship Act 1948”. Nie wiem, ilu Australijczyków słyszało o dokumencie No.83 of 1948 “An Act relating to British Nationality and Australian Citizenship  [ Assented to 21st December, 1948 ]. W dokumencie tym czytamy- „terytorium powiernicze oznacza terytorium administrowane przez rząd dowolnej części posiadłości Jego Królewskiej Mości w ramach systemu powierniczego Organizacji Narodów Zjednoczonych” (“ trust territory” means a territory administered by the government of any part of his Majesty’s dominions under the trusteeship system of the United Nation” ).

Był to pierwszy akt zdrady, do którego dopuścili się politycy z Partią Pracy (Australian Labor Party) po przewodnictwem Josepha Benedicta Chiffleya. Oczywiście politycy nie powiadomili o tym Australijczyków i nie było na ten temat referendum.

1967- Referendum w sprawie Aborygenów. Do roku 1967 Konstytucja w Australii nie dotyczyła Aborygenów. W sekcji 51.26 dotyczącej praw ustalanych przez Parlament czytamy, że prawa ustalane przez Parlament dotyczą „ludzi wszystkich ras, poza Aborygenami”, natomiast w sekcji 127 czytamy, że Aborygenów nie należy wliczać do populacji Australii. Wówczas po raz pierwszy Australijski rząd podstępem wykorzystał Australijczyków, aby zadecydowali co będzie lepsze dla Aborygenów.

Należy sobie zadać kilka pytań: Czy nie należałoby zapytać o to samych Aborygenów? Czy ktokolwiek z nas chciałby, aby inna nacja (w tym wypadku najeźdźcy lub ich potomkowie) decydowała o nas? Dlaczego biali ludzie zdecydowali o przyszłości suwerennych Aborygenów, którzy nigdy nie zaakceptowali rządu australijskiego?

27 maja 1967 r. podczas referendum 90.7% głosujących ludzi zagłosowało, aby wciągnąć aborygenów do Konstytucji i liczyć ich do spisu ludności. W związku z tym wprowadzono zmiany w sekcji 51.26 oraz zlikwidowano sekcję 127.

Od tego dnia Aborygeni zostali oficjalnie zaakceptowani przez rząd australijski jako równorzędni obywatele Australii z tymi samymi prawami jak każdy inny Australijczyk. Już tutaj widzimy, ze nadchodzące Referendum „Voice” nie ma nic wspólnego z prawami dotyczącymi Aborygenów i jest to nic innego jak następny podstępny plan, do którego wrócimy w dalszej części artykułu.

1973 - Po raz kolejny przy władzy jest Partia Pracy (ALP) tym razem pod przewodnictwem Gougha Whitlama. Doprowadził on do zdrady stanu przy tworzeniu fikcyjnej „Królowej Australii”. Musimy pamiętać o tym, że jedyną australijską królową w tym czasie była królowa Elizabeth II.  Słynna wypowiedź Gougha Whitlama „Cóż, możemy powiedzieć: Boże, chroń królową, ponieważ nic nie uratuje Generalnego Gubernatora. (Well may we say God Save The Queen because nothing will save the Governor–General). Widzimy tutaj zdradę polityka, który atakuje królową pomimo tego, że by zostać politykiem jak również premierem, zgodnie z konstytucją musiał najpierw złożyć przysięgę wierności królowej i koronie.

Zgodnie z Konstytucją każdy polityk, w tym premier składa następującą przysięgę o treści: Ja, ……, przysięgam, że będę wierny i będę lojalny wobec Jej Królowej Mości Królowej Victorii, jej spadkobierców i następców zgodnie z prawem. Tak mi dopomóż Bóg”. Musimy również pamiętać o tym, że nie jest istotne, jakie mamy zdanie na temat królowej, króla lub królestwa - Australia nadal ma obowiązującą Konstytucję z 1900 r., w której nie można zmienić jednego słowa bez referendum.

Od roku 1973 żaden z naszych premierów nie złożył przysięgi zgodnej z Konstytucją i w ten właśnie sposób łamali Konstytucję i obowiązujące w Australii prawo.

25 maja 2022 premier Anthony Albanese kompletnie zignorował konstytucję i nawet nie wspomniał o królowej. Jego przysięga brzmiała „Ja, Anthony Norman Albanese, uroczyście i szczerze potwierdzam i oświadczam, że sprawując urząd Premiera, będę dobrze i prawdziwie służyć Wspólnocie Australijskiej, jej ziemi i jej narodowi”.

1975 – kryzys konstytucyjny – Gough Whitlam został odwołany z urzędu premiera przez Gubernatora Generalnego Sir Johna Kerra. Była mała nadzieja na to, że gubernatorzy którzy są bezpośrednimi reprezentantami królowej ochronią Konstytucję i zapobiegną ataku na królową i koronę. Niestety stało się inaczej.

1986 – Australian Act 1986. Dokument ten często nazywany jest Konstytucją z 1986 r. Australijskim politykom bardzo zależało, by uwolnić się spod kontroli brytyjskiej i ustanawiając Australian Act 1986 oddzielili się od wpływów parlamentu brytyjskiego. Ustalając ten dokument zmienili stanową Konstytucję Queensland, jak również stanową Konstytucję Zachodniej Australii. Po raz kolejny australijscy politycy popełnili przestępstwo dlatego, że w żadnym z tych stanów nie było na ten temat referendum. W żadnym stanie nie zapytano wyborców czy zgadzają się na uchwalenie tej ustawy. Nie było na ten temat referendum w całej Australii. Po raz kolejny zapomnieli o tym, że zgodnie z paragrafem 128 Konstytucji z 1900 r. zanim politycy wprowadzą do niej zmiany lub uchwalą nową konstytucję, to najpierw należy zapytać wszystkich wyborców czy się na to zgadzają.

1990 – Na pytanie senatora Buttona w australijskim Parlamencie federalnym „Czy powinna istnieć republika?” - Kim Beasley odpowiedział – „Organizacja Narodów Zjednoczonych dała rządowi federalnemu mandat własności domów, farm i własności biznesu pod kontrolę rządu po ogłoszeniu REPUBLIKI”. Tutaj pokazała się nam prawdziwa twarz Partii Pracy (ALP) - komunizm.

1999 – Referendum w sprawie republiki. Tym razem sprawuje władzę Partia Liberałów pod przewodnictwem Johna Howarda. Podczas tego referendum zapytano Australijczyków czy chcą zmienić status Australii z kolonii brytyjskiej na Republikę oraz zmienić konstytucję i wprowadzić Prezydenta w zamian za Gubernatora Generalnego.

6 listopada 1999 z wynikiem 54.8% Australijczycy wypowiedzieli się za tym, aby Australia nadal była kolonią brytyjska z królową na czele i nie zgodzili na zmiany w konstytucji.

2000 – kolejna zdrada stanu tym razem w Wiktorii. Już 10 miesięcy po Referendum z 1999 roku ówczesny Prokurator Generalny, Rob Hulls (polityk, który musiał złożyć przysięgę wierności królowej), totalnie zignorował głos Australijczyków i doprowadził do zmiany w wiktoriańskim systemie prawnym. Do tej pory każdy prawnik, radca prawny, adwokat, sędzia zgodnie z „Imperial Act 1922” i Konstytucją musiał złożyć przysięgę zgodną z Konstytucją i ślubować wierność królowej, a sądy musiały działać zgodnie z rozdziałem trzecim Konstytucji z 1900 r.

5 sierpnia 2000 r. Prokurator Generalny Rob Hulls przepchnął w Wiktoriańskim Parlamencie Ustawę pod nazwą „Courts and Tribunals Legislation (Futher Amendment Act) Act 2000 wycofując z systemu prawnego w Wiktorii przymus przysięgi wierności do królowej. Może dlatego dzisiaj w sądach sędziowie opierają się na prawach tworzonych i pisanych przez polityków, prawie korporacyjnym i prawie handlowym, a prawa człowieka i Konstytucje spychają na bok, kompletnie ją ignorując. Najlepszym tego przykładem były ostatnie 3 lata, kiedy to sędziowie wyszli z założenia, że „Dyrektywy” rządowe są bardziej prawomocne niż prawa człowieka i prawa konstytucyjne.

2004- Przenosimy się do Zachodniej Australii i kolejny akt zdrady stanu. Tamtejszy rząd stanowy decyduje się na zmianę konstytucji stanowej. W Ustawie „Acts Amendment and Repeal Act 2003 (No 65 of 2003) - Part 8 - Amendments about the Crown”. Tutaj już sama nazwa „Poprawki w sprawie Korony" świadczy o ataku na królową i koronę, co w prawie angielskim (Halsbury Law) jest aktem zdrady. Politycy zdecydowali się na zamianę słów „Królowa, Corona, Her Majesty itd.” na słowa „Stan lub Stan Zachodniej Australii”. Politycy dopuścili się nawet tego, że w sekcji 130 Supreme Court Act 1935 podsekcji 3 zamieniono słowa „Jej Wysokość” („Her Majesty”) na „Gubernator” („Governor”). Dokument wszedł w życie 1 stycznia 2004 r. i został podpisany przez Gubernatora Zachodniej Australii Johna Sandersona, który tym samym praktycznie ogłosił się królem Zachodniej Australii.

Po raz kolejny politycy dopuścili się przestępstwa, nielegalnie zmieniając Konstytucję bez konsultacji z wyborcami.

Nasuwa się pytanie – dlaczego o tym piszę, skoro wydarzyło się to dawno temu?

Odpowiedź jest bardzo prosta.

  1. Próbuję pokazać wszystkim, że politycy uśpili australijskie społeczeństwo, które zabiegane codziennym życiem zapomniało o swoich podstawowych prawach.
  2. Politycy widząc, że mogą sobie pozwolić praktycznie na wszystko, doprowadzili do sytuacji, gdzie nie ma już separacji pomiędzy rządem, policją i sądownictwem. Zgodnie z zasadą „jedna ręka drugą myje” robią w tej chwili z nami, co chcą. Ponownie najlepszym tego przykładem była Wiktoria w 2021 r., kiedy to rząd Partii Pracy z premierem D. Andrews na czele, wykorzystał policję do strzelania do protestujących, bezbronnych obywateli. Był to akt terrorystyczny w stosunku do swoich obywateli, w którym rząd stanowy wykorzystał policję do swoich celów politycznych. (Google - Terroryzm w najszerszym znaczeniu to użycie umyślnej przemocy i strachu dla osiągnięcia celów politycznych lub ideologicznych).
  3. Próbuje pokazać, że od minimum 75 lat globalistyczne elity próbują doprowadzić do republiki, a następnie komunizmu. Moim zdaniem Referendum „Voice” to następny krok w tym kierunku.

2008 – Opublikowano pierwszy projekt konstytucji Republiki Australii. Dokument został przygotowany przez „The Foundation for National Renewal” pod nadzorem podpułkownika Charlesa S Mollisona. W sekcji dotyczącej zniesienia prywatnej własności ziemi w punkcie 3.50 czytamy „Od daty przyjęcia niniejszej Konstytucji przez Naród głosujący w referendum cała »Ziemia Korony» stanie się ziemią Wspólnoty Narodów należącą do wszystkich obywateli Australii i ziemia ta będzie jedynie dzierżawiona”.

W punkcie 3.52 czytamy „Nie zostanie wydany żaden nowy, prawny tytuł własności gruntu” (...) „Państwo nabywa wszelkie prawa własności do gruntów w chwili wystawienia nieruchomości na sprzedaż i zwraca grunt w dzierżawę nowemu potencjalnemu właścicielowi domu, przedsiębiorstwa, gospodarstwa rolnego itp.”.

W punkcie 19.74 czytamy „Całkowity obszar lądowy Australii stanowi część Wspólnoty Narodów i jako taki należy na zawsze do wszystkich obywateli Australii. Nie będzie już prywatnej własności ziemi”. Oczywiście słowa „Pokornie polegając na błogosławieństwie Boga Wszechmogącego” w tej konstytucji nie istnieją. Czyż nie jest to plan komunistyczny?

Żyłem w Polsce w czasach komunizmu i rozumiem, że w Polsce zawsze istniała własność prywatna ziemi, więc nowy plan na Australię to zupełnie inny komunizm.

2023 – Referendum „Voice”.

Jak doszło do „The Uluru Statement” na podstawie którego Premier Albanese zdecydował się wezwać naród do Referendum? Nasi „prawdomówni” politycy mówią nam, że od 2015 – 2017 roku Aborygeńscy liderzy z całej Australii spotykali się, aby omówić co należy zrobić, aby poprawić sytuację Aborygenów. Jaka jest prawda?

Warren Mundine jest Aborygenem. Były prezydent Partii Pracy w 2012 roku przeszedł do Partii Liberałów. Na jego stronie internetowej https://notmyvoice.com.au/voice-series/ czytamy: „Oświadczenie z Uluru zostało zatwierdzone na konwencji, w której wzięło udział zaledwie 250 delegatów wybranych spośród 14 „rozmawiających” społeczności. Limit uczestników wynosił 100, a tylko 60% miejsc przydzielono rdzennej ludności. Udział w spotkaniach odbywał się wyłącznie za zaproszeniem, co, według Rady Referendalnej, miało »zapewnić» osiągnięcie konsensusu w każdym Dialogu. W polityce słowo to oznacza »ułożone». Kilku delegatów, mimo że zostali wybrani, odrzuciło Oświadczenie z Uluru i opuściło kongres. Konsultacje w sprawie raportu również przebiegały błędnie. To w ogóle nie były prawdziwe konsultacje, ponieważ opierały się na narzuconym założeniu, że Głos (»Voice») jest jedynym rozwiązaniem problemów społeczności tubylczych (bez precyzowania, jakie to są problemy)”. Tutaj nasuwa się kolejne pytanie: Czy ktokolwiek przy zdrowych zmysłach uwierzy w to, że skoro w dyskusji mogli wziąć udział tylko wyselekcjonowani ludzie, którzy dostali zaproszenie to dyskusja była w pełni uczciwa i demokratyczna?

Co dalej czytamy w raporcie W. Mundina – „Wniosek. W 1967 roku Australijczycy głośno głosowali za równym traktowaniem wszystkich Australijczyków zgodnie z konstytucją. Referendum z 1967 r. położyło kres reżimom segregacji rasowej na poziomie stanowym i terytorialnym oraz kontroli ludności Aborygenów przez ich »rady ochrony«, kierowników misji i biurokratów, którzy dyktowali każdy aspekt życia Aborygenów.

Głos rdzennych mieszkańców premiera Albanese unieważni referendum z 1967 r. Segregacja powróci. Głos będzie jak wielka, wielka rada ochronna osadzona w konstytucji, nadzorująca szeroki wachlarz chronionych konstytucyjnie menedżerów misji i biurokratów”.

Co wiemy do tej pory?

Wiemy, że rząd nie mówi nam żadnych detali dotyczących zmian w Konstytucji (czy kupiliby Państwo samochód wiedząc tylko, jaki ma kolor, ale nie mając zielonego pojęcia, co to jest za samochód, jaki ma silnik i czy w ogóle jest sprawny?).

Nie mamy żadnych szczegółowych informacji o tym, kto będzie wybierał dodatkowych 24 polityków zasiadających w zarządzie „Voice”. Nie wiemy, jakie będą kryteria i jakie będą musieli mieć kwalifikacje „wybrańcy”. Kto i w jaki sposób będzie decydował czy wybrani politycy „Voice” mają wystarczająco aborygeńskich „korzeni”?

Na dziś wiemy, że żaden z twórców „Voice” z rdzennymi Aborygenami nie mają nic wspólnego. Jednym z głównych twórców programu jest Prezydent Federacji Syjonistycznej Australii Mark Leibler. Drugim człowiekiem, który jest współtwórcą programu i zmian konstytucyjnych jest Thomas Mayo. Thomas Mayo jest dzieckiem polskiej żydówki Liz Mayor i Celestino Mayor, który jest Filipińczykiem. Thomas zmienił nazwisko w 2020 r. z Mayor na Mayo i również nie jest Aborygenem. Wiemy, że Thomas Mayo jest zastępcą Sekretarza Krajowego i urzędnikiem ludności tubylczej Morskiego Związku Zawodowego Australii (Maritime Union of Australia). Thomas Mayo oficjalnie mówi, że wszyscy powinniśmy płacić dodatkowy podatek za to, że mieszkamy na australijskiej ziemi- cytat z jego wypowiedzi: „Zamierzamy użyć zbioru zasad obowiązujących w narodzie, aby ich zmusić” (…) „płacić czynsz, reparacje i odszkodowania”. Marcia Langton jest następnym liderem grupy „Voice” z komunistycznymi preferencjami. W latach 1970-tych była związana z Socjalistyczną Partią Robotniczą. Twierdzi, że wszyscy ludzie, którzy nie chcą głosować „Tak” są białymi rasistami, nazistami, faszystami, szaleńcami itd.

Wiemy, że premier Anthony Albanese powiedział, że „Uluru Statement” ma tylko jedną stronę (co było kłamstwem, bo „Uluru Satement” ma 26 stron), a jeżeli jest więcej stron, to on ich nie musi czytać. Wiemy, że raport dotyczący „Voice” ma 270 stron. Czy na pewno premier nie powinien zapoznać się z ich treścią?

Wiemy, że właściciele domów potencjalnie będą musieli płacić organowi doradczemu „Voice” dodatkowy podatek w ramach programu „Zapłać czynsz” w ramach rekompensaty. Wiemy, że omawiano kwestię procentu PKB, jaki trzeba będzie zapłacić na rzecz „Voice”. Wiemy, że potencjalnie australijscy rolnicy mogliby mieć ograniczone prawa do swojej ziemi, w tym do tego, co będą mogli lub czego nie będą mogli uprawiać na swojej posiadłości.

Wiemy, że „Voice” planuje mieć władzę powstrzymującą nas od chodzenia do parków narodowych, publicznych plaż i rzek, chyba że zapłacimy podatek lub opłatę. To już się dzieje – dla przykładu podam Park Narodowy Grampians, gdzie w wiele miejsc już nie można wejść bez aborygeńskiego przewodnika i bez uiszczenia opłaty za wstęp.

Jest również w planie ustanowienie biura „Voice” w parlamencie, który będzie miał taki sam budżet jak Departament Premiera i jego gabinetu. Na pokrycie kosztów związanych z „Voice” do Parlamentu planuje się dodatkowe podatki od ziemi i za zużycie wody.

Najważniejszy punkt - rdzenni Australijczycy zrzekną się suwerenności! Czy nie o tym pisał Geoff McDonald w swojej książce „Red over black”? Sprawa jest bardzo oczywista – aby rząd mógł przejąć ziemię, najpierw Aborygeni muszą zrzec się suwerenności!

Detali dotyczących proponowanych zmian, o których rząd nam nie mówi jest dużo więcej. Zainteresowanych odsyłam do „Statement of records reg Referndum Council”, który można uzyskać na stronie internetowej https://www.niaa.gov.au/sites/default/files/foi-log/foi-2223-016.pdf

Większość aborygeńskich liderów (elders) jest przeciwko „Voice”. Twierdzą, że nikt z nimi na temat „Voice” nie rozmawiał. Większość z nich wychodzi z założenia, że oni sami powinni decydować o swoich prawach i nie rozumieją, dlaczego Australijczycy chcą po raz drugi decydować za nich, co jest dla nich najlepsze. Uważają, że młodzi ludzie, którzy mówią, że są Aborygenami, często nie mają czystej aborygeńskiej krwi i mają finansowe korzyści z lansowania propagandy „Voice”.

Senator Jacinta Price jest Aborygenką, która oficjalnie wypowiada się negatywnie na temat Referendum „Voice”. Twierdzi, że Referendum jest dla Aborygenów upokarzające, ponieważ od 1967 roku mają „Voice” i takie same prawa jak reszta Australijczyków.

Wiemy, że „Voice już istnieje”. Nazywa się National Indigenous Australian Agency i mają swoją główną siedzibę w Canberze. Dokładny adres to: Charles Perkins House, 16 Bowens Place, Woden ACT 2606. Mają swoje biura w całej Australii, zatrudniają ok 1300 biurokratów, którzy w zeszłym roku kosztowali australijskiego podatnika ponad 4 miliardy dolarów.

Kilka danych o instytucjach, które już istnieją: 3278 korporacji aborygeńskich, 243 organów tytułowych rdzennych mieszkańców, 48 rad ziemskich, 35 rad regionalnych, ponad 122 agencji aborygeńskich, 3 ciała doradcze, 145 organizacji zdrowotnych, 11 rdzennych parlamentarzystów federalnych, 12 ważnych kulturowo dni rdzennych mieszkańców,

Podatnicy przekazują 33 MILIARDY dolarów rocznie na rzecz 948 000 ludzi (3,8% populacji).

Podsumowanie:

  1. Jakie informacje przekazuje nam rząd, dlaczego ukrywa szczegóły?
  2. Czy jest uczciwy demokratyczny proces wówczas, kiedy rząd preferuje jedną z opcji (Tak) wydając na nią $33milliony, nie wydaje żadnych pieniędzy na drugą opcję (Nie) i równocześnie krytykuje i dyskryminuje wszystkich, którzy się nie zgadzają z narracją rządową?
  3. Czy jest moralne nazywać ludzi rasistami tylko dlatego, że nie chcą podjąć poważnej decyzji, od której będzie zależeć przyszłość następnych pokoleń bez pełnej wiedzy o co głosują?
  4. Czy jest w to sprawiedliwe, aby finansować wielkie organizacje, które promują głos „Tak”?
  5. Czy Referendum „Voice” i odebranie Aborygenom suwerenności to nie jest pierwszy krok do zmiany statusu Australii w Republikę?

Senator Rennik bardzo trafnie ocenił obecną sytuację związaną z Aborygenami i funduszami przeznaczanymi na nich – „Nie potrzebujemy Referendum - potrzebujemy rewizji systemu”. W tej chwili wiemy, że w wielu przypadkach ok 70% pieniędzy przeznaczanych dla Aborygenów pochłaniane jest przez tzw. „koszty administracyjne”. Warren Mundin powiedział: „Nowa organizacja nic nie zmieni, powiększy się tylko maszyna biurokratyczna”

Proszę się bardzo poważnie zastanowić nad decyzja, którą każdy z nas będzie musiał wkrótce podjąć. Uważam, że należy rozmawiać na ten temat w rodzinie i ze znajomymi.

Ja będę głosował NIE i zapewniam, że nie jestem rasistą, faszystą, nazistą ani lunatykiem. Jestem Australijczykiem i martwię się o przyszłość kolejnych pokoleń mieszkających w Australii.

Leszek Kunc

Artykułu nie można powielać ani publikować w innych mediach bez zgody Autora i Redakcji Tygodnika Polskiego.

Redakcja:
19 Carrington Drive,
Albion Vic 3020
Australia
Tel. + 61 3 8382 0217
E-mail

Polecane Strony

Redakcja:
19 Carrington Drive,
Albion Vic 3020
Australia
Tel. + 61 3 8382 0217
E-mail

© Tygodnik Polski 2020   |   Serwis Internetowy Sponsorowany przez Allwelt International   |   Admin