Pogoda w Melbourne

Polecane Strony

Cud Nad Wisłą - Sto lat do odpracowania

Minęło sto lat od okresu w historii, w którym skumulowały się ważne wydarzenia dla ludzkości, a ich skutki odczuwamy do dzisiaj, często w sensie bardziej negatywnym, niż pozytywnym.

Trzy lata temu obchodziliśmy setną rocznicę objawień fatimskich, ale ich przesłanie ludzkość zignorowała, tym bardziej, im bardziej się od nich oddalamy. W tym samym roku minęło 100 lat od Rewolucji Październikowej, ale chyba nie było już nikogo, kto by tę rocznicę obchodził. Rok później – rocznica zakończenia Pierwszej Wojny Światowej i odzyskania przez Polskę niepodległości. W tym roku, 15-go sierpnia, czyli już za chwilę, będziemy mieli setną rocznicę Cudu Nad Wisłą, którego znaczenie, w moim odczuciu, przewyższa nawet odzyskanie niepodległości przez Polskę, bo zablokował inwazję barbarzyństwa bolszewizmu, niestety nie na długo.

Przez wiele lat o Cudzie Nad Wisłą słyszałem w różnych okolicznościach, ale nie trafiałem na szczegóły tego wydarzenia. Przyznam, że nie wykazałem się aktywnością, żeby je poznać. Jakiś czas temu wpadł mi w ręce numer 45 czasopisma “Love One Another” (angielska wersja czasopisma “Miłujcie Się”) i artykuł “Fatima and the Miracle of the Vistula”, z którego po raz pierwszy dowiedziałem czym był “Cud nad Wisłą”.

Po długotrwałych zmaganiach polskie wojska cofały się pod naporem przeważającej liczebnie Armii Czerwonej i w dniach 14-15 sierpnia 1920 roku stanęły na przedpolach Warszawy. To był koniec, wojsko polskie nie miało szans obrony Warszawy. Byłby to koniec polskiej państwowości, a może i koniec narodu polskiego przetopionego w bolszewickim tyglu. Trudno to opisać co się w Polsce wtedy działo w naszym zlaicyzowanym wieku internetu. Wtedy ludzie potrafili się modlić, na miarę tego, jaka była ich wiara w Boga. Na kolanach była nie tylko Warszawa, ale cała Polska. Biskupi rozesłali listy do innych Kościołów i do Papieża z prośbą o modlitwę wspierającą.

Polskie wojska poniosły takie straty, że brakowało ludzi do obrony. Do oddziałów dołączyli najmłodsi z poborów i ochotnicy, którzy nie mieli żadnego przeszkolenia wojskowego. I wtedy wydarzył się cud autentyczny, Boża interwencja. Matka Boska Łaskawa, patronka stolicy, dwukrotnie pojawiła się na niebie i zagrodziła Armii Czerwonej drogę do Warszawy. Jaśniejąca postać Matki Boskiej jakby odbijała pociski armatnie wystrzeliwane przez Rosjan, które zawracały i godziły w strzelających. Rosjanie w panice rzucili się do ucieczki. Polscy żołnierze nie widzieli Matki Boskiej, więc prawdopodobnie byli bardzo zdezorientowani, co się dzieje i kto im pomógł w kontrataku. Atak oddziałów pod dowództwm Piłsudskiego na tyły wroga w celu okrążenia był planowany na 16 sierpnia, czyli już po “cudzie”.

Gorąco polecam wywiad z p. Ewą Storożyńską, współautorką książki  “Matka Boża Łaskawa a cud nad Wisłą” na YouTube:

„CUD! Warszawa była NA KOLANACH! A Maryja... rzucała pociskami?”

https://www.youtube.com/watch?v=Rn4haZ1s3O0

Jest to bardzo obszerny wywiad, z historią obrazu Matki Boskiej Łaskawej i jak to się stało, że została patronką Warszawy.

Ostatnio trafiłem na książkę gen. Lucjana Żeligowskiego „Wojna w roku 1920 – wspomnienia i rozważania”. Gen. Żeligowski dowodził ważnym odcinkiem obrony Warszawy, właśnie tam, gdzie pojawiła się Matka Boska, ale w jego wspomnieniach nie znalazłem nic o ‘cudzie’, napisał tylko:

„Dla szerokich mas dzień 15 sierpnia stał się legendą – dniem ‘Cudu nad Wisłą’. Historii to nie wystarcza.”(str. 133)

Oczywiście historia nie zajmuje się cudami, ale dla mnie ‘historia’ nie wystarcza, jeśli nie daje się pogodzić z logicznym myśleniem. Gen Żeligowski potwierdza informację o żołnierzach nieprzygotowanych do walki:

„Oficerowie i szeregowi tego batalionu wyglądali dobrze i zdawali się w pełni doceniać powagę sytuacji. Było tam jednak dużo szeregowych, którzy ani razu w życiu nie strzelali.” (str. 95)

„Ostatnia walka w pierwszej linii, prowadzona na wielkiej przestrzeni i bez odwodów, mogła zdemoralizować i silniejszą jednostkę. Prócz tego dywizja ta została uzupełniona w większości żołnierzem młodym, w boju niedoświadczonym.” (str. 104)

Gen. Żeligowski nie przyznał się do ‘Cudu’ na stronach swojej książki, ale opisując wydarzenia z 15 sierpnia podaje fakty będące w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem, a więc coś się wydarzyło, o czym nie pisze. Kontratak na wojska rosyjskie miał się rozpocząć o świcie, ale batalion porucznika Pogonowskiego zaatakował wroga wcześniej:

“O godzinie 1-ej w nocy zaatakował on Wólkę Radzymińską. Wólka Radzymińska znajdowała się wówczas na tyłach tych pułków 27-ej dywizji sowieckiej, które szły na Izabelin w kierunku Jabłonny. Pułki rosyjskie, słysząc silną strzelaninę na swoich tyłach zatrzymały się i poczęły się cofać.”

 I dalej:

“Wedle mego przekonania, w tym miejscu odwróciła się karta wojny, nastąpił przełom u nas i u Rosjan. Od chwili tego natarcia rozpoczęły odwrót trzy, zwycięsko i niepowstrzymanie dotąd idące brygady, a także 21-a dywizja z Słupna, odwrotem tym stwarzając chaos i zamieszanie.”(str. 108)

Gdzie tu sens i logika. Oddział por. Pogonowskiego został doszczętnie rozbity, a on sam, śmiertelnie ranny zginął na placu boju. Batalion Pogonowskiego to było prawdopodobnie około 300 żołnierzy, a jeden wystraszony pułk, to około półtora tysiąca, a dywizje, brygady – strach pomyśleć. Dokonać tego mogła tylko Boża interwencja, jak to wcześniej napisałem. Według p. Storożyńskiej przed wojną cenzura nie pozwalała wspominać o cudzie. Czyżby gen. Żeligowski tak manewrował, żeby o ‘Cudzie’ nie napisać, ale napisać, tego się nie dowiemy. W końcowych fragmentach książki gen. Żeligowski pisze:

“Mówiąc nawiasem, wydaje mi się, iż byłoby może lepiej unikać tych ‘wstydliwych zakątków historii’ – jak je nazywa Marszałek Piłsudski – i nie poddawać ich pod dyskusję Europy.” (str. 171)

Czy Marszałek miał tu na myśli ‘Cud’, czy jakieś inne wydarzenia, nie zostało to sprecyzowane w tym miejscu.

Oczywiście w PRL-u o ‘Cudzie’ nikt nie miał prawa nawet pomyśleć. Tak więc minęło 100 lat zacierania śladów o ‘Cudzie’. Jestem pewien, że Matka Boska Łaskawa na pewno nie jest pamiętliwa i nam to wybaczy, ale musimy jakoś odpracować te lata. Tutaj warto wspomnieć, że Matka Boska Łaskawa zasłynęła w dawnych wiekach chroniąc ludzi we Włoszech od epidemii. Może warto było by przypomnieć o tych nadzwyczajnych Łaskach i zamiast czekać w kagańcach na szczepionki Billa Gatesa, wziąć do ręki Różaniec.

Obraz znajduje się w kościele oo. jezuitów na Starym Mieście w Warszawie. Jest kopią wizerunku Matki Bożej Łaskawej z Faenzy we Włoszech.

Leszek Szymański

Sydney 19.07.2020

Redakcja:
19 Carrington Drive,
Albion Vic 3020
Australia
Tel. + 61 3 8382 0217
E-mail

Polecane Strony

Redakcja:
19 Carrington Drive,
Albion Vic 3020
Australia
Tel. + 61 3 8382 0217
E-mail

© Tygodnik Polski 2020   |   Serwis Internetowy Sponsorowany przez Allwelt International   |   Admin